Gmina odpowiada za poparzenie dziecka na terenie szkoły

Gmina odpowiada za skutki poparzenia dziecka w niewygaszonym ognisku na terenie szkoły

Publikacja: 21.06.2012 08:40

Gmina odpowiada za poparzenie dziecka na terenie szkoły

Gmina odpowiada za poparzenie dziecka na terenie szkoły

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys SS Seweryn Sołtys

Czteroletnia Amelia K. 1 września 2009 r. bawiła się  z innymi dziećmi na pryzmie piachu wykorzystanego do remontu szkoły. Przy pryzmie, w wykrocie po zawalonym drzewie, tliło się niewygaszone ognisko, w którym przez wiele dni konserwator szkoły wypalał gałęzie i śmieci. W pewnym momencie pryzma piasku, na której stała czterolatka, osunęła się. Dziewczynka wpadła w ognisko. Doznała oparzeń II i III stopnia prawej ręki, podudzia i stopy.

Spór sądowy dotyczył tego, czy ognisko było rozpalone przez dzieci pozostające bez nadzoru (tak przekonywała gmina, właściciel terenu, na którym doszło do wypadku), czy też było pozostałością po niewygaszonym ognisku  rozpalonym przez pracownika szkoły (tak dowodzili rodzice dziewczynki).

Sąd Okręgowy w Lublinie w wyroku wstępnym uznał, że winę ponosi gmina, a podstawą jej odpowiedzialności są art. 415, art. 430 kodeksu cywilnego i art. 120 $ 1 kodeksu pracy.

Sąd ustalił, że nagminne wypalanie w wykrocie śmieci i gałęzi przez konserwatora doprowadziło do nagromadzenia się tam m.in. węgla i żużlu, co uniemożliwiło pełne wygaszenie paleniska.

Sąd postawił zarzut niedbalstwa kierownictwu szkoły, które przed rozpoczęciem roku szkolnego tylko pobieżnie skontrolowało jej obiekty.

Zaniedbanie jest tym bardziej rażące, że dyrekcja wiedziała o stałym wypalaniu śmieci w miejscu, do którego każdy miał swobodny dostęp. Wiedziała także, że teren ten dzieci traktują jako plac zabaw, i nie zrobiła nic, aby część gospodarczą szkoły w jakikolwiek sposób odgrodzić od boisk lub nadzorować. Dyrektorka szkoły wyjaśniła ponadto, że nigdy nie kontrolowała poprawności działań konserwatora szkoły, a to oznacza, że nie były one poddane żadnemu nadzorowi pracodawcy (dopiero po wypadku zaniechano palenia ognisk na terenie szkoły).

Zdaniem sądu, nawet gdyby przyjąć, że ogniska rozpalały dzieci, to nie spotkało się to z żadną reakcją pracowników szkoły.

Nadzór taki został natomiast skutecznie wdrożony po zdarzeniu. Sąd nie znalazł dowodów, że wyłączną winę za wypadek ponosi matka dziewczynki, która pozostawiła ją bez nadzoru. Tylko bowiem na chwilę zostawiła córkę pod opieką starszego brata i dziesięcioletniej dziewczynki. Sąd zaznaczył, że w warunkach wiejskich taka sytuacja nie ma charakteru patologicznego i jest rzeczą normalną. Okoliczność ta może mieć natomiast wpływ na ustalenie stopnia przyczynienia się do szkody.

Wyrok wstępny utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie (sygnatura akt: I Ca  263/12). Teraz sprawa wróci do sądu okręgowego, który ustali kwotę zadośćuczynienia. Rodzice domagają się 100 tys. zł.

Czteroletnia Amelia K. 1 września 2009 r. bawiła się  z innymi dziećmi na pryzmie piachu wykorzystanego do remontu szkoły. Przy pryzmie, w wykrocie po zawalonym drzewie, tliło się niewygaszone ognisko, w którym przez wiele dni konserwator szkoły wypalał gałęzie i śmieci. W pewnym momencie pryzma piasku, na której stała czterolatka, osunęła się. Dziewczynka wpadła w ognisko. Doznała oparzeń II i III stopnia prawej ręki, podudzia i stopy.

Pozostało 83% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Ile osób w Polsce nosi moje nazwisko? Możesz to sprawdzić w kilka minut
Zdrowie
Dodatkowe opłaty w szpitalach. Za co pacjent musi sam zapłacić?
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Konsumenci
Bank dostanie pozew, frankowicz zapomni o ratach. Co jeszcze zmieni ustawa?
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Prawo dla Ciebie
Coraz więcej chętnych na studia, nowe oblegane kierunki
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje