Samorządy są odpowiedzialne na swoim terenie za funkcjonowanie publicznego transportu. Nie muszą mieć jednak spółki, która świadczy na rzecz mieszkańców usługi przewozowe. Te zadania może powierzyć prywatnym przewoźnikom. I jak się okazuje, nie musi nawet organizować przetargów. Prawo pozwala odstąpić od przeprowadzania konkursu ofert. A przesłanki są tak skonstruowane, że o tym, kto dostanie zlecenie, zadecyduje urzędnik według własnego uznania.
Z wolnej ręki
Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym gmina może bezpośrednio zlecić usługi przewozu pasażerów prywatnej firmie, gdy średnia roczna wartość przedmiotu umowy jest mniejsza niż 1 mln euro, albo też gdy autobusy będą rocznie pokonywały do 300 tys. kilometrów. Przetarg nie jest konieczny także wówczas, gdy wystąpi zakłócenie w świadczeniu takich usług (albo istnieje ryzyko, że do takiej sytuacji dojdzie) zarówno z przyczyn zależnych, jak i niezależnych od danego operatora. Wówczas zadanie to zleca innemu przewoźnikowi, z którym podpisuje umowę.
Można powierzyć przewóz osób bezpośrednio zakładowi budżetowemu
– Mamy tutaj przykład umowy, która będzie zawierana uznaniowo przez urzędników – ocenia Jadwiga Dudzik z Zespołu Prawnego Transtica. Zaznacza, że gmina czy miasto może zatem podpisać umowę bezpośrednią z dowolnym przewoźnikiem.
– Kryteria, nawet jeśli będą wymagane, nie staną się tutaj żadną wykładnią. Zapadnie czysto uznaniowa decyzja – dodaje. W jej ocenie przepisy ustawy są korupcjogenne.