Budowa kopalni odkrywkowej węgla brunatnego oraz elektrociepłowni w gminach Gubin i Brody stoi w miejscu, choć zasoby węgla w Bełchatowie i innych lokalizacjach powoli się wyczerpują i trzeba będzie rozpocząć eksploatację nowych złóż. Inwestycję skutecznie blokuje dwóch wójtów. Wszystko zgodnie z prawem. Nic też nie wskazuje na to, by budowa szybko ruszyła. Potrzebne są koncesja, wykup gruntów, przesiedlenia.
– Obecnie staramy się o koncesję na wydobycie – mówi Stanisław Żuk, wiceprezes zarządu ds. wydobycia PGE Górnictwa i Energetyki Konwencjonalnej S.A. – Minister Środowiska nie wyda jej, jeżeli te dwie gminy nie wprowadzą zmian dotyczących złoża do swoich dokumentów planistycznych. A te nie chcą.
Złoża węgla trzeba ująć w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Choć inwestycja ma charakter krajowy, za zmiany w studium mają zapłacić gminy, ok. 200 tys. zł.
– Do tej pory nikt nas nie poinformował, jakie będą skutki tej inwestycji, nie sprecyzowano, ile wsi i mieszkańców trzeba będzie wysiedlić i w jakiej wysokości otrzymają rekompensaty oraz jak zostanie zniszczone środowisko – tłumaczy Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin. Nie możemy też działać wbrew mieszkańcom – dodaje. W 2009 r. większość z nich opowiedziała się przeciwko budowie kopalni. – Ich obawy są uzasadnione. Jesteśmy gminą rolniczą, tam, gdzie ma powstać kopalnia, znajdują się najlepszej klasy grunty rolne. Kopalnia je zniszczy. Ziemia należy do Agencji Nieruchomości Rolnych, a rolnicy ją tylko od niej dzierżawią. Nie dostaną więc ani złotówki, gdy ruszy budowa. Pieniądze trafią do ANR.
Brak jasnych reguł
Efekt sprzeciwu gmin jest taki, że od lat trwają sądowe przepychanki między nimi a wojewodą lubuskim. Ponieważ nie chcą wprowadzić zmian do studium, wojewoda wydał zarządzenie zastępcze: zapisy mają się pojawić na koszt gmin. Gubin zaskarżył decyzję. Jest już wyrok NSA.