Wspieranie udziału kobiet w polityce i stworzenie równych szans na uzyskanie mandatu to swoisty test dla demokratycznego państwa. Niestety, badania przeprowadzone przez rzecznika praw obywatelskich pokazują, że konkurując o mandat poselski, polityczki tracą szanse już na etapie układania list wyborczych, przegrywając ze stereotypami płciowymi. Tymczasem bariery, na które natykają się kobiety ubiegające się o mandat, można łatwo usunąć – potrzebne są jednak dalsze zmiany w kodeksie wyborczym.
Procenty dla płci
Rozwiązaniem są tymczasowe mechanizmy wyrównawcze, powszechnie zwane „systemami kwotowymi", których celem jest zwiększenie obecności grupy mniejszościowej lub z innych przyczyn niedoreprezentowanej w określonej dziedzinie życia. Od 2011 r. taki mechanizm funkcjonuje także w Polsce. Zgodnie z art. 211 § 3 kodeksu wyborczego w wyborach proporcjonalnych na żadnej liście wyborczej zgłaszanej przez komitet wyborczy nie może zostać umieszczonych mniej niż 35 proc. przedstawicieli każdej płci. Skuteczność tego mechanizmu jest niekwestionowana – w ciągu ostatnich lat zauważalnie wzrosła nie tylko liczba kandydatek na listach wyborczych, ale także liczba polityczek, które uzyskały mandat poselski. Dzięki zastosowaniu kwot liczba kobiet kandydujących do Sejmu wzrosła prawie dwukrotnie (z 24 proc. w 2007 r. do 42 proc. w 2015 r.), zaś w 2015 r. w Sejmie RP zasiadło najliczniejsze w historii, choć ciągle jeszcze dalekie od pożądanych 50 proc. grono parlamentarzystek – mandat poselski uzyskało 125 kobiet.
Czytaj także: Politycy zabiegają o kobiety, ale bez pomysłu
Niepokoi jednak, że zmiany następują bardzo powoli, a osiągnięcie przez kobiety zrównoważonej reprezentacji politycznej w Sejmie może zająć jeszcze kilkanaście lat – w porównaniu z wyborami w 2011 r., kiedy to po raz pierwszy zastosowano mechanizm kwotowy, liczba wybranych kandydatek wzrosła o stabilne, ale ciągle niewielkie 3 proc. Analizy i badania przeprowadzone przez rzecznika praw obywatelskich we współpracy z badaczami Uniwersytetu SWPS jasno wskazują na przyczyny tego niewielkiego wzrostu. Obowiązujący w Polsce system kwotowy pomija dwie istotne okoliczności dotyczące praktyki wyborczej. Zgodnie z pierwszą kandydatki-kobiety zazwyczaj otrzymują niższe lokaty na listach (w 2015 r. tylko niespełna 25 proc. kobiet otrzymało pierwszą) oraz drugą, zgodnie z którą wyborcy najczęściej oddają swój głos na kandydatów umieszczonych na pierwszych miejscach listy. W efekcie, szanse kandydatek z dalszych lokat na uzyskanie mandatu są znacznie mniejsze (stąd też popularne określenie „miejsce niebiorące") i często kończą się wyborczą porażką.
Nie ulega zatem wątpliwości, że dążąc do pełnego urzeczywistnienia konstytucyjnej zasady równości kobiet i mężczyzn, konieczne jest zmodyfikowanie dotychczas stosowanego systemu kwotowego.