Jednym z podstawowych powodów, dla których prawo zobowiązuje do organizowania przetargów, jest potrzeba racjonalnego i oszczędnego wydawania publicznych środków. Nie oznacza to jednak, że im niższa cena, tym lepiej. Po pierwsze – gdy wykonawca proponuje zbyt niskie wynagrodzenie, to może to oznaczać chęć wyeliminowania konkurencji z rynku. Po drugie – sam zamawiający powinien zdawać sobie sprawę, że poniżej pewnej kwoty zamówienie nie może być w sposób rzetelny wykonane. Co z tego więc, że zaoszczędzi, skoro efekt końcowy będzie daleki od tego, jaki zakładał.
[srodtytul]Brakuje definicji[/srodtytul]
Dlatego też w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=393392DB413442C18F4822145117178D?id=183332]prawie zamówień publicznych (tekst jedn. DzU z 2006 r. nr 164, poz. 1163 ze zm.)[/link] przewidziano obowiązek odrzucania ofert zawierających rażąco niską cenę (art. 89 ust. 1 pkt 4 pzp). Cały problem w tym, że przepisy nie precyzują, co jest rażąco niską ceną. Ustawodawca wyszedł z założenia, że w zależności od sytuacji może to oznaczać co innego. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż w jednym przetargu cena o 20 proc. niższa od wartości zamówienia może być uznana za rażąco niską, w innym zaś nawet o 40 proc. tańsza oferta może być uznana za rzetelną. Niezdefiniowanie rażąco niskiej ceny rodzi jednak taki skutek, że jest to jeden z częstszych powodów sporów przetargowych.
[srodtytul]Poniżej kosztów własnych[/srodtytul]
Skoro brakuje definicji ustawowej, trzeba się odwołać do doktryny i orzecznictwa. Zgodnie z nimi za rażąco niską powinna być uznana cena niewiarygodna, nierealistyczna, odbiegająca znacznie od cen rynkowych i wskazująca, że może dojść do wykonania zamówienia poniżej kosztów.