Zwolnienia w administracji od początku przyszłego roku

Posłowie w błyskawicznym tempie prowadzą prace nad nową ustawą, która przewiduje zwolnienie w przyszłym roku prawie 30 tys. urzędników

Publikacja: 25.11.2010 04:10

Zdaniem Michała Boniego, autora ustawy, zwolnieni pracownicy zawsze będą mogli się odwołać do sądu p

Zdaniem Michała Boniego, autora ustawy, zwolnieni pracownicy zawsze będą mogli się odwołać do sądu pracy

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Wczoraj w Sejmie odbyło się posiedzenie podkomisji w sprawie rządowego projektu ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych w latach 2011 – 2013. Zakończenie prac ma nastąpić w przyszłym tygodniu, na następnym posiedzeniu izby.

Posłowie koalicji poparli nową ustawę mimo zarzutów niekonstytucyjności proponowanych przez rząd rozwiązań. By przyspieszyć prace, podkomisja odrzuciła wniosek opozycji, która chciała skierować projekt do Biura Analiz Sejmowych, aby mogło ono potwierdzić te wątpliwości. Stało się tak mimo opinii Rządowego Centrum Legislacji i Państwowej Inspekcji Pracy, które wskazują, że przewidziane w projekcie pozbawienie związkowców i społecznych inspektorów pracy ochrony przed zwolnieniem może być niezgodne z ustawą zasadniczą i spowodować zaskarżenie tych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego.

– Jestem w szoku, że na tak ważny projekt ustawy, która zaważy na losie dziesiątek tysięcy pracowników administracji, ZUS czy NFZ, zaplanowano w Sejmie tylko kilka dni – mówi Tomasz Ludwiński z NSZZ „Solidarność”. – Dlatego wystąpiliśmy do posłów z apelem o głosowanie przeciwko tej ustawie.

Wątpliwości budzą także inne rozwiązania przyjęte w projekcie. – Duże niebezpieczeństwo nadużyć daje art. 9 proponowanej ustawy, który powierza ustalenie kryteriów wskazywania pracowników do zwolnień dyrektorom poszczególnych jednostek – zauważył podczas posiedzenia komisji Artur Górski, poseł PiS. – Ten przepis stwarza ogromne ryzyko, że pracownicy będą zwalniani na podstawie niemerytorycznych przesłanek.

Poseł Górski przywołał także przykład ustaw o służbie cywilnej i pracownikach samorządowych, które zawierają katalog kryteriów, jakie muszą być wykorzystywane przez przełożonych podczas oceny pracy podwładnych. Tym bardziej dziwne jest więc, że rząd zrezygnował z ustalenia podobnych kryteriów w wypadku planowanych zwolnień.

– Ufamy dyrektorom, że przeprowadzą racjonalizację zatrudnienia zgodnie z prawem, będziemy także monitorowali ten proces – odpowiadał Michał Boni, autor ustawy.

Minister Boni zauważył, że zwolnieni pracownicy zawsze będą mogli się odwołać do sądu pracy i tam udowadniać, że zostali zwolnieni niesprawiedliwie.

Z wyjaśnień pomysłodawcy zmian wynika również, że poszczególne urzędy będą mogły zwolnić więcej niż 10 proc. załogi. Projekt przewiduje bowiem, że racjonalizacji ma ulec co najmniej 10 proc. stanowisk. Jeśli dyrektor danej jednostki uzna to za stosowne, będzie mógł przeprowadzić większe zwolnienia.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr