Jak najbardziej. Ustawa określa również ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej przez osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe. Nie mogą one być członkami zarządów czy rad nadzorczych, być zatrudnione lub wykonywać innych zajęć w spółkach prawa handlowego, które mogłyby wywołać podejrzenie o ich stronniczość lub interesowność.
Nie można też bagatelizować samego składania oświadczeń majątkowych, ponieważ jego celem jest ograniczenie nadużyć, których mogą się dopuszczać osoby pełniące funkcje publiczne. Jego niezłożenie jest zagrożone sankcją. Może skutkować albo odpowiedzialnością dyscyplinarną, albo rozwiązaniem stosunku pracy bez wypowiedzenia z winy pracownika. Niejasne jest tu z kolei, kto ma o tym rozstrzygać, według jakich przesłanek oceniać niezłożenie oświadczenia.
Słyszał pan, żeby na tej podstawie kogoś zwolniono?
Jeszcze nie. Wpływały do nas liczne skargi od pracowników urzędów państwowych. Uwagę zwróciła nam także Krajowa Rada Radców Prawnych. Radcowie przecież też pracują w urzędach i nie są pewni, które obowiązki ich dotyczą. Chodzi o to, by przepisy, które ograniczają wolności obywatelskie, były jasne. Powołaliśmy się na zasadę poprawnej legislacji i związaną z nią zasadę zaufania obywatela do państwa. Przepis nie może być pułapką. Powinien być jasny i precyzyjny, tak by po jego przeczytaniu można było go zrozumieć. Określenie „równorzędny pod względem płacowym" takie nie jest.
Dodatkowo, jeśli uznamy, że przy określaniu równorzędności trzeba się posiłkować rozporządzeniem premiera, okaże się, że przepisy ustawy ograniczające prawa i wolności obywateli zostały doprecyzowane aktem prawnym rangi podustawowej. A to jest niezgodne z art. 31 ust konstytucji. Stanowi on, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych praw i wolności mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy to konieczne.
Trybunał wypowiadał się już w kwestii tzw. ustawy antykorupcyjnej.