Powszechnie krytykujemy język urzędowy lub urzędniczy za to, że jest zbyt kategoryczny, przepełniony żargonem prawniczym i pełnym tak zwanych brukselizmów. Często jest po prostu niezrozumiały.
Jednak nie w braku znajomości zasad językowych tkwi problem, a w ogólnej ocenie przez urzędników swojego miejsca w społeczeństwie. Trudno mówić o etosie urzędnika w naszym kraju, gdy nadal nie udało się stworzyć służby cywilnej z prawdziwego zdarzenia, wciąż stanowiska są obsadzane z nadania partyjnego, ludzie latami są zatrudniani jako pełniący obowiązki, a początek nowego rozdania politycznego oznacza czystki w urzędach.
Najgorsze jest jednak to, że urzędnicy pogodzili się z tym, że są „młodszymi braćmi" polityków i prawników i dlatego nie muszą być samodzielni.
Wady ?pisma urzędowego
Urzędnik rozpoczynający pracę potrafi pisać po polsku, bo tego nauczył się w szkole i na studiach. Szybko jednak „urzędowa fala", podobna do tej wojskowej, ustawia młodego człowieka w szeregu i każe mu dostosować się do panujących zwyczajów w urzędzie. Jego język musi się dopasować do wymagań przełożonego: bo takie są zasady, bo wszyscy tak robią, bo tak jest wygodniej.
Główne wady pisma urzędowego wynikają stąd, że urzędnik: