Większość ludzi rzadko ma do czynienia z pismami urzędowymi i otrzymanie takiego pisma budzi stres – zwłaszcza jeśli nie wynika z niego jasno, o co urzędowi chodzi.
Przyjrzyjmy się choćby takiemu przykładowi:
Źle
Wydział Zasiłków Oddziału ZUS w X informuje, że zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 08 grudnia 2015 r. w sprawie zakresu informacji o okolicznościach mających wpływ na prawo do zasiłków z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa lub ich wysokość oraz dokumentów niezbędnych do przyznania i wypłaty zasiłków, dokumentami niezbędnymi do przyznania i wypłaty przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych zasiłku macierzyńskiego przysługującego ubezpieczonemu za okres ustalony przepisami Kodeksu pracy jako okres urlopu rodzicielskiego, jeżeli zasiłek macierzyński za okres bezpośrednio poprzedzający okres objęty wnioskiem o udzielenie tego urlopu był pobierany przez drugiego z rodziców dziecka, są m.in.:
1) złożone w formie papierowej lub w formie dokumentu elektronicznego uwierzytelnionego z wykorzystaniem kwalifikowanego certyfikatu lub profilu zaufanego ePUAP na elektroniczną skrzynkę podawczą Zakładu, zaświadczenie płatnika zasiłku o okresie, za który zasiłek macierzyński wypłacono drugiemu z rodziców dziecka, liczbie części wypłaconego zasiłku za okres ustalony przepisami Kodeksu pracy jako okres urlopu rodzicielskiego oraz stawce procentowej, w jakiej zasiłek macierzyński przysługiwał drugiemu z rodziców dziecka, zawierające imię, nazwisko i numer PESEL tego rodzica albo serię i numer dokumentu stwierdzającego tożsamość, jeżeli nie podano numeru PESEL (...)
Cały powyższy fragment to zaledwie jedno zdanie, i to niepełne – przytoczony został tylko jeden punkt wyliczenia. Tak okrojone zdanie liczy 186 wyrazów i ponad 1400 znaków. Nawet specjalista ma kłopot z jego lekturą, nie mówiąc już o niespecjaliście – odbiorcy, nawet jeśli ukończył on studia wyższe (inne niż prawo lub administracja).