Do tej pory taka zasada dotyczyła decyzji. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, oparty na przekonaniu, że prawo nie może działać w zależności od rangi aktu, rozciąga ją na postanowienia. Może to mieć rozległe konsekwencje prawne i praktyczne.
Ten sam podpis
Postępowanie o unieważnienie decyzji z 1950 r. odmawiającej przyznania byłym właścicielom praw do nieruchomości warszawskiej zostało zawieszone z urzędu przez ministra w 2010 r., a podtrzymane w 2011 r. Powodem była konieczność ustalenia spadkobierców współwłaściciela jednego z wykupionych lokali. Postanowienia wzywały następców prawnych byłych właścicieli do zainicjowania sprawy spadkowej.
– Zawieszenie postępowania zamykało drogę do odzyskania nieruchomości, bo spadkobiercy współwłaściciela mieszkania nie zamierzają regulować spraw spadkowych – mówiła przed NSA Danuta P., jedna z następczyń prawnych b. właścicieli. – Na sprawę powinna więc spojrzeć i ocenić ją druga osoba.
Oba postanowienia podpisał bowiem z upoważnienia ministra ten sam pracownik. Z tego właśnie powodu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił zaskarżone postanowienie z 2011 r. Doszło do naruszenia przepisów, gdyż w wydaniu obu postanowień uczestniczyła ta sama osoba – orzekł WSA (I OSK 2346/12).
Uczciwość procesowa
W skardze kasacyjnej do NSA minister infrastruktury i rozwoju zarzucił błędną wykładnię art. 24 kodeksu postępowania administracyjnego. Wyłącza on pracownika organu administracji publicznej od udziału w postępowaniu w sprawie, gdy brał udział w wydaniu zaskarżonej decyzji.