Status prokuratorów nigdy w historii naszego kraju, czy to w okresie PRL, czy po 1989 r., nie był zbyt stabilny i niezależny. I choć przestrogą powinno być instrumentalne wykorzystanie prokuratury PRL, kiedy to prokuratorzy wykazywali się wyjątkową bezwzględnością i surowością żądanych kar, to jednak po 1989 r. nie było rzeczywistej woli politycznej budowy niezależnej prokuratury.
Nepotyzm i kolesiostwo
Obecna zaś pseudoreforma tej instytucji wdrażana jako pierwsza zaraz po wygranych wyborach w styczniu 2016 r. pokazuje, jak łatwo można było dostosować prokuraturę do aktualnych potrzeb. Jedna zmiana ustawy, decyzje o degradacji prokuratorów, przeniesieniach, awansach i można było podporządkować sobie znaczną część prokuratorów.
Jak wskazuje Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia, czystki w prokuraturze rozpoczęła bezprecedensowa wymiana kadrowa, zainicjowana degradacją 113 prokuratorów, a kontynuowana systemem delegacji do jednostek wyższego szczebla, a do jednostek niższego szczebla jako quasi-kara dyscyplinarna oraz niczym nieskrępowana możliwość odwoływania prokuratorów ze stanowisk funkcyjnych. Dzięki temu w dość krótkim czasie stworzono posłuszną, dyspozycyjną kadrę prokuratorską, motywowaną rozbudowanym i niezwykle kosztownym dla budżetu państwa systemem awansowo-nagrodowym. To nie koniec zmian, jak sami dostrzegają prokuratorzy ze Stowarzyszenia Lex Super Omnia w tej instytucji, zamiast fachowości i wiedzy zaczął rządzić nepotyzm, kolesiostwo i układy towarzyskie.
Za taki stan rzeczy ponoszą odpowiedzialność przede wszystkim decydenci polityczni. Nigdy nie byli zainteresowani budową autonomicznej, niezależnej prokuratury i stworzeniem stabilnych gwarancji niezależności prokuratorów. Niezależność prokuratury jest bowiem zadekretowana mocą ustawy, a de facto mocą woli polityków. Biorąc pod uwagę doświadczenia historyczne, słabe tradycje demokracji, należało po 1989 r. stworzyć silne gwarancje niezależnej prokuratury na poziomie konstytucji, zrównać status sędziów i prokuratorów – tak aby ta instytucja nie była przedmiotem gry politycznej.
Prokuratura umiera samotnie
Nad losem prokuratorów nikt nie płakał, a jak dobitnie podkreśliła to pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf, popełniliśmy błąd, nie protestując przeciwko zmianom w prokuraturze. Prokuratura umierała w cieniu światełek pod Sądem Najwyższym. Docierały informacje o zmianach, ale wydawało się, że nie jest jednak tak źle. A głos piszących i mających odwagę głośno mówić o nieprawidłowościach prokuratorów coraz bardziej słabł. Wystarczy choć wspomnieć opisywany 25 czerwca 2018 r. przez red. Pietrygę przypadek prok. Beaty Mik ukaranej za artykuły w „Rzeczpospolitej" (!).