Łukasz Piebiak i Jakub Iwaniec, choć w atmosferze skandalu zostali wyrzuceni z Ministerstwa Sprawiedliwości, nie kończą swoich karier. Zgodnie z procedurą wracają do swoich macierzystych sądów. Obaj mają obowiązek stawić się w pracy niezwłocznie - chyba że skorzystają z urlopów.
Kiedy wrócą do orzekania? - W czasie, gdy przebywali w Ministerstwie Sprawiedliwości, mieli zakaz orzekania. Teraz, gdy minister Ziobro jednemu i drugiemu cofnął delegację do resortu, sytuacja się zmienia. Mają obowiązek natychmiast wrócić do dawnych obowiązków. Sprawy będą im przydzielane - zgodnie z losowaniem - od razu. Może się też zdarzyć tak, że zaraz po powrocie będą decydować np. w sprawach aresztowych - mówi w rozmowie z Onetem sędzia Bartłomiej Przymusiński z „Iustitii".
Teoretycznie istnieje możliwość, że przyszłość Iwańca i Piebiaka potoczy się inaczej. Ministerstwo sprawiedliwości może ich wysłać na kolejne delegacje, np. do Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, MSZ albo do Kancelarii Prezydenta.
- Na razie wszystko wskazuje na to, że obaj wrócą jednak do orzekania i będą wydawać wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej - pisze portal Onet.pl.
Sędzia Łukasz Piebiak - nim trafił do resortu Zbigniewa Ziobry - pracował w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Iwaniec - w jednym z sądów rejonowych.