Użycie przez „Gazetę Wyborczą” słowa „pucz” to jednak przesada. Pucz to inaczej zamach stanu – niespodziewane, często z użyciem siły przejęcie władzy przez jednostkę lub grupę osób, wbrew obowiązującemu prawu. Czy coś takiego wydarzyło się w Zegrzu? Nie. Zgodnie ze statutem stowarzyszenia odbywał się zjazd delegatów – co jest najwyższym organem władzy stowarzyszenia – poświęcony ocenie dotychczasowego roku pracy zarządu (absolutorium) oraz określeniu celów na najbliższy rok.
Gdzie tutaj jest miejsce na niespodziewany atak i przejęcie władzy? Każdy członek stowarzyszenia może mieć własną wizję Iustitii i propagować ją oraz skupiać wokół siebie myślących podobnie. Co w tym złego? Sędziowie udzielający się na forum sedziowie.net właśnie z takiej możliwości korzystają. Propagują własne pomysły i dążą legalnymi i demokratycznymi metodami do wpływu na działanie Iustitii. Czy tzw. stara część stowarzyszenia nie może czynić podobnie? Czy ktoś im tego zabrania?
W ciągu ostatniego roku dzięki staraniom forum i zaangażowanych tam sędziów liczebność Iustitii wzrosła o kilkaset osób. Są to ludzie młodzi, prężni, chcący coś zmienić w otaczającej nas rzeczywistości. Nie tylko protestujący, ale potrafiący działać odpowiedzialnie. Znaczną część analizy przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektu zmiany najważniejszej dla nas, sędziów, ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz uzasadnionej opinii do niej i propozycji zmian opracowali właśnie sędziowie z forum. Również projekt „Sąd dla obywatela” i związana z nim konferencja, która odbyła się 5 listopada na Uniwersytecie Warszawskim, była owocem pracy członków Iustitii, ale zarazem uczestników forum.
Możliwość kompromisu istniała i wciąż istnieje. Konferencję wspaniale prowadziła była już prezes Irena Kamińska przy mojej pomocy. A ja przecież jestem postrzegany jako człowiek forum. Czyli można było. Trzeba tylko dobrej woli. Demonstracyjne złożenie rezygnacji przez prezesa i trzech innych członków zarządu było ich ucieczką przed oceną, ale jednocześnie postawiło całe stowarzyszenie w trudnej sytuacji.
Gdy kilka godzin wcześniej minister Krzysztof Kwiatkowski zaoferował chęć podjęcia rozmów z Iustitią, decyzja tych osób miała spowodować, by w istocie nikt nie mógł nas przez dłuższy czas reprezentować. Było to, moim zdaniem, próbą (na szczęście nieudolną ze względu na uchwały zebrania delegatów pozwalające na dalsze bieżące funkcjonowanie zarządu i prowadzenie rozmów z ministerstwem) sparaliżowania prac organizacji w myśl zasady „po nas choćby potop”.