Wniosek prezydenta i odpowiedź premiera są oczekiwane z niepokojem po wpadce z kontrasygnatą, jakiej premier Tusk udzielił dla nominowania neosędziego SN Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej SN. Decyzja Tuska wywołała ogromne niezadowolenie po stronie prawników, którzy zaufali obietnicom przywrócenia praworządności przez nowy rząd.
Pomyłka brzemienna w skutkach
Donald Tusk przyznał, że kontrasygnata wynikała z błędu urzędnika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a dokładnie ministra Macieja Berka. Nie wszyscy jednak dają temu wiarę. Pojawiły się spekulacje, że zgoda premiera jest elementem politycznego dealu z prezydentem. W błąd nie wierzą m.in. osoby z Kancelarii Prezydenta, z którymi rozmawiali dziennikarze portalu Onet.pl. Zauważają oni, że pierwszym kandydatem Dudy do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej była I prezes SN Małgorzata Manowska, jedna najbardziej zaufanych osób prezydenta, która orzeka w Izbie Cywilnej SN. I wówczas Maciej Berek się na to nie zgodził, co może świadczyć o tym, że w pełni panuje nad procesem wyboru sędziego przeprowadzającego wybory w Sądzie Najwyższym.
Czytaj więcej
Ujawnione przez dziennikarzy Onetu fakty mogą podważać tezę, że zgoda premiera Donalda Tuska na tzw. neosędziego była efektem błędu.
Wątpliwości wyraził także znany sędzia SN.
– Gdyby to był błąd, to po godzinie by wiedzieli, że doszło do wielkiej wpadki, za co się przeprasza i będzie próba naprawienia tego – mówił w RMF24 prof. Włodzimierz Wróbel.