Portal oko.press ujawnił w czwartek, że sędzia Beata Barylak-Pietrzykowska otrzymała na 24 maja wezwanie do Prokuratury Krajowej jako świadek w związku ze śledztwem dotyczącym legalności wykorzystania Pegasusa.
Sędzia zaskoczona jest pismem z prokuratury. - Nie wiem, o co chodzi. Może to ma związek z tym, że w sądzie apelacyjnym byłam kierownikiem szkoleń. A może z jakąś sprawą karną, którą prowadziłam. Zajmowałam się też sprawami niejawnymi, w których stosowano kontrolę operacyjną - mówi sędzia.
Barylak-Pietrzkowska była też wicedyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury i jedną z jej założycielek. Od 2020 roku jest w stanie spoczynku.
Jak przypomina portal oko.press, pierwsza takie wezwanie dostała sędzia Beata Morawiec z Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes niezależnego stowarzyszenia sędziów Themis. Jak czytamy "Pegasus w stosunku do niej mógł być użyty w związku z naciąganymi zarzutami, które chciała postawić jej prokuratura: za rzekome przyjęcie łapówki w postaci telefonu za korzystny wyrok. W dowody prokuratury nie uwierzyła jednak nawet nielegalna Izba Dyscyplinarna, która ostatecznie odmówiła uchylenia jej immunitetu".
Pegasus to szpiegujące urządzenie (oprogramowanie) izraelskiej firmy NSO Group, które praktycznie „bezobjawowo" dla osoby inwigilowanej może śledzić jej telefon komórkowy czy laptop. – Użytkownicy Pegasusua mogą pobrać informacje z maili, baz haseł, SMS-ów, dane o lokalizacji czy zdalnie włączyć mikrofon. Działając na naszym urządzeniu, mogą mieć dostęp do informacji przed ich zaszyfrowaniem - tłumaczył na łamach "Rzeczpospolitej" Łukasz Jachowicz, ekspert informatyki śledczej w Mediarecovery.