Pierwsza sędzia, która chce cofnięcia swojej nominacji zdradza powody decyzji

Wiedziałam, że ta nominacja jest do potwierdzenia – mówi Anna Kalbarczyk, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, która chce się poddać ponownej weryfikacji.

Aktualizacja: 14.02.2024 06:09 Publikacja: 14.02.2024 03:00

Sędzia Anna Kalbarczyk na sali Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Sędzia Anna Kalbarczyk na sali Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

Jako pierwsza sędzia w Polsce chce pani poddać się weryfikacji lub ponownie wystartować w konkursie. Co sprawiło, że podjęła pani taką decyzję?

Właśnie te lata, które minęły… Bardzo trudne lata, przede wszystkim dla wymiaru sprawiedliwości, ale też dla mnie osobiście. W tym okresie stanęłam przed wieloma wyborami i z perspektywy zawodowej był to czas najcięższy. O konieczności poddania się weryfikacji czy jakiejkolwiek innej procedurze przed KRS w kształcie konstytucyjnych wiedziałam już w momencie przyjmowania nominacji. Wiedziałam, że ta nominacja jest „do potwierdzenia”. Byłam i jestem na to gotowa. Ta decyzja jest we mnie ugruntowana. Wiedzą o niej sędziowie z mojego najbliższego środowiska. Jedyna zmiana, jaka nastąpiła, to fakt, że została upubliczniona.

Z wielką pokorą odnoszę się do zawodu, który wykonuję. Mam świadomość, że sędzia decyduje o przyszłości osoby oskarżonej i zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego. To na nim spoczywa ogromna odpowiedzialność, gdyż finalnie decyduje, czy sprawiedliwości stanie się zadość. Ta pokora, ta ciężkość łańcucha noszonego na ramionach, była i jest dla mnie wyznacznikiem moich działań. To bardzo ciężka służba.

Mam świadomość, że w opinii publicznej istnieje jeden przekaz sędziego, który przyjął nominację z rekomendacji nowego KRS, to jest karierowicza, który nie dostałby awansu, gdyby nie ówczesna władza. Rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała. Wierzę, że większość sędziów, którzy postanowili wystartować w konkursach i przyjąć nominację, to osoby z dużym doświadczeniem, merytorycznie przygotowane i rzetelnie wykonujące nowe obowiązki.

Wracając do mnie, chciałabym podzielić się motywacjami, które skłoniły mnie do podjęcia decyzji o wystartowaniu w konkursie i przyjęciu nominacji. Bo to był proces.

Był 2015 rok, dostałam propozycję od poprzedniego kierownictwa II Wydziału Karnego SA w Warszawie o zgłoszenie się na delegację do tego sądu. Taki był ówczesny zwyczaj. Nie wyraziłam zgody z uwagi na bardzo trudną sytuację kadrową SO Warszawa Praga w Warszawie. Potem w 2016 r. ponowiono propozycję. Byłam sędzią od 18 lat, przez 10 lat orzekałam w sądzie okręgowym pierwszej i drugiej instancji, miałam bardzo wysoką stabilność orzecznictwa. Za pierwszym razem minister sprawiedliwości nie wyraził zgody na delegację, nie podając powodów, a był to 2016 r. i ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Kierownictwo SA w Warszawie było konsekwentne i ponowiło wniosek o delegację, którą finalnie otrzymałam w lipcu 2017 r. Od tego czasu orzekałam w sądzie apelacyjnym przez trzy i pół roku na delegacji.

Kandydując na wyższe stanowisko sędziowskie poszłam tzw. starą drogą, to jest zgłosiłam się na delegację, w czasie której przechodzi się pewien test na dojrzałość orzeczniczą. Hm… przechodzenie różnego rodzaju testów nie jest mi obce. Potem kierownictwo sądu powiedziało mi, że zostało ogłoszone wolne stanowisko sędziowskie, na które powinnam się zgłosić. To był początek 2018 r. Zgłosiłam się na tzw. monitor, zastanawiając się, w jaki sposób będzie przebiegać procedura nominacyjna po zmianie składu KRS. Niestety było źle. W listopadzie 2019 r. zapadł pierwszy wyrok Trybunału Sprawiedliwości, a potem w grudniu 2019 r. wydany został wyrok Sądu Najwyższego podważający legalność KRS po zmianach i jej uchwał w procedurze nominacji. Wtedy w grudniu 2019 r. postanowiłam, że nie przyjmę nominacji, o czym poinformowałam sędziów orzekających w II wydziale karnym. Ale potem przyszedł 23 stycznia 2020 r. i zapadła historyczna uchwała trzech izb. Sytuacja się zmieniła. SN dokonał rozgraniczenia pomiędzy sędziami SN i sędziami sądów powszechnych. Wszystko przestało być czarno – białe. Sytuacja w pionie karnym SA w Warszawie była wówczas bardzo trudna. Wpływało coraz więcej spraw, a wielu sędziów odeszło w stan spoczynku. Poza tym do pionu karnego delegację zaczęli otrzymywać sędziowie o różnych powiązaniach, pełniący różne funkcje zależne od ministra sprawiedliwości. Stanęłam przed bardzo trudną decyzją. Z jednej strony kwestionowałam legalność KRS w obecnym kształcie, z drugiej strony wiedziałam, że pion karny SA w Warszawie, w którym orzekałam od ponad trzech lat, jest na skraju niewydolności. I tak jak napisałam w piśmie do pana ministra, przeważyły głosy, by nominację przyjąć, by nie sprowadzić sądownictwa wyższego szczebla do osób o wątpliwych kwalifikacjach merytorycznych i etycznych, za to mentalnie i finansowo zależnych od dwóch pozostałych władz. Wówczas uważałam, że tak trzeba.

Uczestniczenie w wadliwej procedurze nie zmieniło mojego stosunku do wykonywania służby sędziowskiej i prawidłowego określania obowiązującej w Polsce hierarchii aktów prawnych.

Czytaj więcej

Kolejna neosędzia kwestionuje swój status i przestaje orzekać

Złożyła pani do ministra Adama Bodnara prośbę o cofnięcie jej do starego sądu. To wymagało odwagi. Jest już odpowiedź ministra?

Nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi od ministra sprawiedliwości prof. Adama Bodnara. Wniosek złożyłam 21 grudnia 2023 r. i to był mój osobisty prezent na gwiazdkę dla samej siebie.

Dlaczego dopiero teraz zdecydowała się pani na taki krok?

Moje wystąpienie do ministra sprawiedliwości i oświadczenie o powstrzymaniu się od orzekania stanowi konsekwencję szeregu działań, które podjęłam dużo wcześniej. To mój kolejny krok. Po wydaniu wyroku pilotażowego Wałęsa przeciwko Polsce w listopadzie 2023 r. uznałam, że jestem zobowiązana wykonać go w formie indywidualnej. Europejski Trybunał Praw Człowieka zalecił Polsce przyjęcie środków ogólnych, a także, jeżeli zachodzi taka potrzeba, przyjęcia środków indywidualnych. Celem tego wyroku jest, jak to określił Trybunał, położenie kresu systemowym naruszeniom art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w przyszłości. W polskim systemie prawnym mamy trzy władze – ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą i każda powinna podjąć działania w zakresie swoich kompetencji. Ja będąc przedstawicielem władzy sądowniczej orzeczenie Trybunału wykonuję w formie indywidualnej. I to jest mój kolejny krok.

Na ile sytuacja w wymiarze sprawiedliwości wpłynęła na Pani decyzję?

Wniosek skierowany do ministra sprawiedliwości był kolejnym krokiem i naturalną konsekwencją drogi, którą obrałam. Pomimo przyjęcia nominacji od lat sprzeciwiam się systemowym działaniom mającym na celu dewastację sądownictwa w Polsce. Myliłam się przyjmując nominację, ale ten fakt w żaden sposób nie wpłynął na postrzeganie przeze mnie obowiązków, jakie spoczywają na sędziach. Działania podejmowane przez kierownictwo sądu i wydziału, mające na celu zaprzestanie wykonywania przeze mnie służby w sposób niezawisły, były i będą nieskuteczne. W sierpniu 2023 r. mój pełnomocnik złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa między innymi z art. 231 § 1 k.k. i art. 232 § 1 k.k. Za swoje poglądy zapłaciłam bardzo wysoką cenę.

Co przeważyło ostatecznie, że zdecydowała się pani na taki krok?

Tak jak wspomniałam wcześniej, wydanie wyroku pilotażowego Wałęsa przeciwko Polsce w listopadzie 2023 r. spowodowało konieczność mojej reakcji w postaci wykonania tego wyroku w formie indywidualnej. To jedyne co dzisiaj, jako sędzia, mogę zrobić. Konsekwencją tego jest moje kolejne oświadczenie o powstrzymaniu się od orzekania w sprawach badających zasadność oskarżenia w wytoczonej sprawie karnej do czasu uregulowania statusu osób powołanych na stanowiska sędziowskie z udziałem KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017 r.

Jednak chciałabym podkreślić z całą mocą, i jest to dla mnie najistotniejsza kwestia, że moje oświadczenie nie oznacza odmowy orzekania. Powstrzymuję się od orzekania jedynie w pewnych kategoriach spraw, które są rozpoznawane w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Nie oznacza to, że nie wychodzę na salę.

W moim sądzie rozpoznawanych jest wiele spraw, nie tylko te badające zasadność oskarżenia w wytoczonej sprawie karnej. Jest to oczywiście najpoważniejsza kategoria spraw, ale nie jedyna. To od dobrej lub złej woli prezesa zależy, czy uszanuje moje stanowisko prawne, czy też nie.

W dniu złożenia oświadczenia złożyłam do pana Arkadiusza Ziarki wykonującego funkcję prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie wniosek o nowy podział czynności określający sposób uczestniczenia w przydziale spraw. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Stąd po raz kolejny i kolejny składam wnioski o wyłączenie, które są rozpoznawane pozytywnie, gdyż większość sędziów orzekających w II Wydziale Karnym respektuje prawo międzynarodowe i szanuje poglądy innych sędziów.

Czytaj więcej

Pierwsza taka sytuacja w Polsce. Neosędzia chce cofnięcia swojej nominacji

Jak pracuje się dziś w sądach? W pani sądzie?

1 grudnia 2023 r. minęło 25 lat mojej służby sędziowskiej. Do dziś pamiętam pierwsze zarządzenie, jakie wydałam, pierwszy wyrok, w którym sąd z moim udziałem skazał cztery osoby na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Do dziś mam przed oczami moment, kiedy wychodzę z pokoju sędziowskiego i udaję się na salę rozpraw, by wyrok ten ogłosić.

Tak jak już mówiłam, z wielką pokorą odnoszę się do zawodu, który wykonuję. Może stąd nie patrzę na sądownictwo z perspektywy załatwionych spraw, tzw. numerków, choć wielokrotnie tego ode mnie oczekiwano, ale jakości ich rozpoznania. Bo na sądzie spoczywa ogromna odpowiedzialność.

Obecnie praca w pionie karnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie jest, enigmatycznie mówiąc, skomplikowana i trudna. Mamy zalew spraw, a w pionie karnym niewielka liczba sędziów orzeka w pełnym wymiarze.

W październiku 2023 r. dokonano podziału pionu karnego i obecnie są dwa wydziały: stary II Wydział Karny i nowy VIII Wydział Karny. Reorganizacji tej dokonali prezes sądu Piotr Schab oraz przewodnicząca Anna Nowakowska i jej zastępca Piotr Bojarczuk, wszyscy funkcyjni ulokowani w VIII Wydziale Karnym, wcześniej orzekający w II Wydziale Karnym. Decyzje te nie były konsultowane z sędziami pozostającymi w II Wydziale Karnym i trzymane w ścisłej tajemnicy. Do tego nowego wydziału trafili wszyscy sędziowie, którzy otrzymali nominację z rekomendacji obecnej KRS, za wyjątkiem mnie i sędziego Katarzyny Capałowskiej, która również sprzeciwia się działaniom sądu i stosuje prawo międzynarodowe, a otrzymała nominację z rekomendacji obecnej KRS.

Obecną przewodniczącą II Wydziału Karnego została pani Agnieszka Brygidy Dorosz, sędzia z trzyletnim doświadczeniem, była prokurator orzekająca faktycznie w VIII wydziale, a jej zastępcą jest Michał Lasota, zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, czynny sędziowski prokurator, który postawił łącznie kilkadziesiąt zarzutów pięciu sędziom tego wydziału, w tym mnie. Wywołany chaos przez faktycznych decydentów dezorganizuje pracę na podstawowym poziomie zarządzania wydziałem oraz ma wpływ na sprawność pracy orzeczniczej.

Czy to wystarczy, by pokazać jak wygląda praca w SA w Warszawie od strony organizacyjnej? Do tego dochodzi obciążenie sędziów w postaci wagi spraw, jakie wpływają do SA w Warszawie, spraw zawsze wielotomowych i o zróżnicowanym stopniu trudności z przewagą tych o ponadprzeciętnym stopniu trudności. Jedyne co mogę powiedzieć, to że niezawiśli sędziowie pozostają na skraju wyczerpania.

Czy powrót na poprzednie miejsce da pani komfort pracy?

Nigdy nie szukałam i nie szukam komfortu w pracy, o czym świadczy moja historia w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i „kara”, jaką poniosłam za niekomfortowe poglądy. Mam cały segregator pism, jakie wystosowałam w obronie nie tylko swojej, ale też asystentów czy pracowników. Zawsze wybieram drogę, którą uznaję za słuszną i zgodną z moimi wartościami. A o komforcie w pracy nawet nie marzę.

Jako pierwsza sędzia w Polsce chce pani poddać się weryfikacji lub ponownie wystartować w konkursie. Co sprawiło, że podjęła pani taką decyzję?

Właśnie te lata, które minęły… Bardzo trudne lata, przede wszystkim dla wymiaru sprawiedliwości, ale też dla mnie osobiście. W tym okresie stanęłam przed wieloma wyborami i z perspektywy zawodowej był to czas najcięższy. O konieczności poddania się weryfikacji czy jakiejkolwiek innej procedurze przed KRS w kształcie konstytucyjnych wiedziałam już w momencie przyjmowania nominacji. Wiedziałam, że ta nominacja jest „do potwierdzenia”. Byłam i jestem na to gotowa. Ta decyzja jest we mnie ugruntowana. Wiedzą o niej sędziowie z mojego najbliższego środowiska. Jedyna zmiana, jaka nastąpiła, to fakt, że została upubliczniona.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego