W obu wypadkach Bruksela zablokowała miliardy euro dla Polski (34 mld euro na razie, a docelowo 57 mld pożyczek i dotacji z KPO i 75 mld dotacji z funduszy strukturalnych). Warunkiem dostępu do sum z KPO jest wykonanie kamienia milowego – reformy systemu dyscyplinarnego sędziów. W przypadku polityki spójności – akceptacja przez rząd Karty praw podstawowych UE, w tym prawa do bezstronnego sądu. Skonsultowaną z Brukselą nowelę ustawy o SN blokuje Trybunał Konstytucyjny, w którym trwa kryzys ws. prezesury Julii Przyłębskiej. Prezydent nie zamierza swego wniosku wycofywać z TK. Nowy rząd będzie więc musiał znaleźć inne narzędzia prawne, by osiągnąć ten sam cel: przekonać Komisję Europejską, że w Polsce wracają rządy prawa.
Argumentem w tej dyskusji może być akces Polski do Prokuratury Europejskiej (EPPO), prowadzącej dochodzenia ws. naruszenia interesów finansowych UE. Sama Komisja wielokrotnie mówiła, że będzie się uważniej przyglądać Polsce i Węgrom, bo to jedyni poważni beneficjenci unijnych funduszy, którzy są poza EPPO. Logika jest taka: jeśli w jakimś kraju łamie się praworządność, może to zagrażać interesom finansowym UE przez ryzyko, że np. sterowani politycznie prokuratorzy nie będą śledzić nadużyć finansowych na niekorzyść UE.
Czytaj więcej
Mimo że Polska nie dołączyła do Prokuratury Europejskiej, nie zamierza zamknąć się na wspólne postępowania.
Dlatego Bruksela powinna łączyć unijne fundusze z istnieniem niezależnego wymiaru sprawiedliwości.
Inaczej jednak wygląda sytuacja w krajach, które zgłosiły akces do EPPO. Bo tam europejscy prokuratorzy mogą działać bezpośrednio, gdy dochodzi do naruszeń interesów finansowych UE. Dlatego ewentualny akces do EPPO znacznie zwiększyłby wiarygodność Polski: KE miałaby pewność, że interesy finansowe UE będą lepiej chronione.