Sprawa ma znaczenia dla określania, czy i jak dalece minister sprawiedliwości może się posuwać w krytyce konkretnych sędziów.
Poszło o komunikat opublikowany na stronie resortu sprawiedliwości w październiku 2016 r. o skróceniu delegacji tej sędzi w którym napisano, że "do Ministerstwa Sprawiedliwości dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach". A chodziło o głośną kolizję drogową z grudnia 2013 r. spowodowaną przez pewną kobietę, która pod wpływem alkoholu, wjechała mercedesem w przejście podziemne w centrum Warszawy, a media, co zaznaczono w komunikacie MS, obwiniały prowadzącą postępowanie sędzię o "pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy". Resort wyjaśniał też, że po sprawdzeniu tych informacji minister Zbigniew Ziobro skrócił sędzi delegację.
Sędzia poczuła się urażona tym komunikatem i wytoczyła ministrowi sprawiedliwości (Skarbowi państwa) proces o naruszenie jej dóbr osobistych, a warszawskie sądy Okręgowy a następnie Apelacyjny uwzględniły jej żądanie, nakazując ministrowi sprawiedliwości (jako urzędowi) usunięcie komunikatu ze strony internetowej MS i przeproszenie sędzi. Jak wskazał w uzasadnieniu SA, nie sposób nie dostrzegać, że komunikat MS postawił sędzię jednoznacznie w złym świetle i miał charakter dyskredytujący. Prawo nie przewiduje daje zaś ministrowi sprawiedliwość kompetencji do publicznej krytyki pracy sędziego, a tym bardziej nieuzasadnionej, naruszającej dobra osobiste sędziego.
Minister nie dał za wygraną i odwołał się jeszcze do Sądu Najwyższego. W piątek SN w składzie Władysław Pawlak, Karol Weitz i Monika Koba oddalił skargę kasacyjną MS. Orzeczenia zapadło na posiedzenie niejawnym.
Sygn. akt II CSKP 310/22