I prezes SN Małgorzata Manowska wezwała Zgorzelskiego do przeproszenia jej za te słowa. Jeśli ich nie będzie - pozwie go o ochronę dóbr osobistych.
Zarzuty i odzew
Poszło o wypowiedź Zgorzelskiego z programu „Jeden na jeden” w TVN24, że prezes Manowska jest „z nomenklatury Solidarnej Polski” – partii, której politycy „po siedmiu latach mówią, że trzeba zreformować wymiar sprawiedliwości”, i że straciła zdolność honorową do pełnienia tej jednej z ważniejszej funkcji w wymiarze sprawiedliwości. Uznał też, że prof. Manowska ewidentnie jest osobą „dyspozycyjną” wobec ośrodka politycznego, czyli Nowogrodzkiej (siedziba PiS), ewentualnie SP, i że „nie ma przymiotu bezstronności”.
– Wypowiedź ta przekracza dozwoloną krytykę, nawet mając na uwadze, że jestem osobą publiczną, pełniącą istotne funkcje w organach władzy sądowniczej. Tak sformułowane stwierdzenie stanowi subiektywną, niepopartą faktami ocenę, która narusza moje dobra osobiste, takie jak godność, dobre imię, cześć, reputacja. Taki komunikat sugeruje odbiorcy programu telewizyjnego, że wypełniając obowiązki wynikające z mojego stanowiska i funkcji, czynię to nienależycie, bez dochowania standardów i cech niezbędnych w pracy sędziego, takich jak bezstronność i niezawisłość sędziowska. Stwierdzenia te są oczywiście nieprawdziwe – napisała prezes Manowska w wezwaniu do naprawy naruszenia jej dóbr osobistych.
Swoboda wypowiedzi
– Moim zdaniem wypowiedzi wicemarszałka Sejmu naruszają dobra osobiste pierwszej prezes SN. Skierowanie do jakiegokolwiek sędziego słów, że jest „osobą dyspozycyjną wobec ośrodka politycznego”, to przecież jeden z najcięższych zarzutów, jakie można sędziemu postawić. Jest to zarzut tak samo dyskwalifikujący osobę sędziego jak zarzut dopuszczenia się przez niego przestępstwa – wskazuje adwokat Dariusz Pluta.
Sam fakt, że dana wypowiedź narusza dobra osobiste człowieka, nie wystarczy jednak y dla powstania odpowiedzialności cywilnej za takie naruszenie. Żeby mówić o takiej odpowiedzialności, działanie naruszyciela musi być bezprawne. To zaś sądy zadecydują, czy działanie wicemarszałka było czy nie było bezprawne.