Wprowadzenie systemu losowania spraw to według publicznych wypowiedzi urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości przełomowe rozwiązanie, które ma zagwarantować bezstronność sędziów.
W Trybunale go nie ma
Jako sędzia nie mam żadnych istotnych zastrzeżeń do samej idei losowego przydziału spraw, ale nic nie wskazuje na to, aby była to zmiana najważniejsza i przełomowa. Przede wszystkim powstaje pytanie, dlaczego taki system nie funkcjonuje w Trybunale Konstytucyjnym? To właśnie pod jego adresem najczęściej ostatnio padają zastrzeżenia ręcznego dobierania składów. Jak minister sprawiedliwości, gorący orędownik transparentności i praworządności, może dopuszczać do takiego zaniechania na samym szczycie władzy? Wprowadzenie systemu losowania w Trybunale, który ma kilkunastu sędziów, mogłoby być doskonałym poligonem doświadczalnym.
Dlaczego też w projektowanych zmianach ustawy o Sądzie Najwyższym nie przewidziano takiego systemu, tylko ręczne wyznaczanie składów przez prezesów izb, których powoła polityk z obozu ministra sprawiedliwości (czy będzie to minister czy prezydent, jeszcze nie wiadomo). Dodam, że obecnie sprawy w SN przydzielane są w większości kategorii losowo. Będzie to więc zmiana w przeciwnym kierunku. I znów jak to możliwe, że taki zamiar legislacyjny nie spotyka się ze sprzeciwem gorącego orędownika transparentności?
Zapewnienia, że nowela ustawy o stroju sądów powszechnych była konieczna właśnie z powodu systemu losowania spraw, możemy więc między bajki włożyć. Pomimo długich prac nad ustawą, pomimo kilku miesięcy, które upłynęły od jej podpisania, system losowania wciąż nie powstał. Może będzie gotowy na początku 2018 r., choć znając „sukcesy" ministerstwa na innych polach, nie przywiązywałbym się do tej daty.
Czy wobec tego dziś w sądach przewodniczący wydziałów przydzielają sprawy sędziom według uznania? W wydziałach karnych na mocy art. 351 kodeksu postępowania karnego losowanie było dotąd regułą. W innych wydziałach standardem jest przydział według kolejnych numerów sygnatur sędziom, losowość istnieje zatem w formie analogowej, bez centralnego serwera w ministerstwie. Jeżeli gdziekolwiek jest inaczej, to można to było zmienić bez tak szerokiej noweli prawa o ustroju sądów powszechnych. Jeden scentralizowany system będzie powieleniem błędów Ministerstwa Sprawiedliwości, ale jak widać, jest to instytucja, która na błędach się nie uczy.