Minister Ziobro mówił w "Sygnałach dnia" o powrocie do reformy sądownictwa zatrzymanej w 2017 r. decyzją prezydenta Andrzeja Dudy. Według Ziobry reforma ułatwi obywatelom dostęp do wymiaru sprawiedliwości poprzez utworzenie w każdej gminie tzw. punktów sądowych. Reforma ma także uprościć strukturę sądów oraz zwiększyć liczbę sędziów orzekających, gdyż zlikwidowanych zostanie 2 tys. stanowisk sędziów funkcyjnych, którzy - jak stwierdził minister Ziobro - zajmowali się przekładaniem papierków z biurka na biurko. zapewni niezależność sędziów.
Jest także jeszcze jeden element zmiany struktury sądów. Likwidujemy stanowisko sędziów sądów apelacyjnych, sądów okręgowych i sądów rejonowych. Wprowadzamy jedno stanowisko sędziego sądu powszechnego. To ważny argument w kierunku zapewnienia sędziom niezależności. Nie będą oni musieli się starać o korporacyjne akceptacje, zabiegać o to, by być na tyle uznanym, by w przyszłości awansować. Awans będzie związany z rzetelną pracą. Pan prezydent będzie raz powoływał takiego sędziego z udziałem KRS i potem już ani koledzy z korporacji, ani politycy, ani rada sądownicza nie będą mogli wpływać na ich kariery i awans. A każdy sędzia będzie miała tytuł do tego, by orzekać z pierwszej i drugiej instancji.
Czytaj więcej
Zasada równości statusu sędziów, 79 okręgów sądowych i 20 sądów regionalnych w Polsce, punkty sądowe w każdej gminie - to najważniejsze założenia reformy sądów powszechnych, jaką przedstawił w poniedziałek minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.
Ziobro stwierdził, że model sądownictwa, który funkcjonował w Polsce, pozostawał poza jakąkolwiek kontrolą władz wybranych w demokratycznych wyborach.
- Środowisko samo decydowało, kto będzie sędzią, kto nie będzie sędzią, kto będzie awansował. Ten mechanizm doprowadził do wszystkich wad korporacji, patologii i źle rozumianej solidarności. Sędziowie zajmowali się sami sobą, zwłaszcza tym, by sędziom zajmującym wysokie funkcje w sądownictwie, żyło się lepiej - stwierdził minister.