Zgodnie z art. 10 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=41982F5E6CE95F4AE0BA8EDC62F0AF7F?id=77990]konstytucji[/link] ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na zasadzie podziału i równoważenia władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, przy czym – stosownie do ust. 2 tego przepisu – każda z władz ma strukturę dualistyczną, zbudowaną z dwóch segmentów, a więc odpowiednio: Sejm – Senat; prezydent – rząd, sądy – trybunały. Ta dwoistość sprzyja powstawaniu tarć i sporów kompetencyjnych wewnątrz każdej z władz. Najbardziej spektakularne konflikty pojawiają się w ramach władzy wykonawczej na linii rząd – prezydent, rzadziej mówi się o nieporozumieniach między Sejmem a Senatem, najrzadziej zaś o sporach kompetencyjnych w łonie władzy sądowniczej, powstających zwłaszcza między Trybunałem Konstytucyjnym (TK) a Sądem Najwyższym (SN). Spośród tych ostatnich najpoważniejszy dotyczy dopuszczalności wydawania przez TK tzw. orzeczeń interpretacyjnych oraz ich prawnych konsekwencji dla orzecznictwa sądowego.
[srodtytul]Orzeczenia interpretacyjne[/srodtytul]
Przez orzeczenie interpretacyjne rozumie się na ogół takie, w którego sentencji TK rozstrzyga nie tylko o konstytucyjności badanego przepisu, ale zamieszcza także określoną jego wykładnię. Najczęściej czyni to przez użycie sformułowań typu: „przepis x rozumiany w ten sposób”, bądź „rozumiany jako” – jest zgodny z konstytucją (orzeczenie interpretacyjne pozytywne, określane też mianem afirmatywnego), lub – jest niezgodny z konstytucją (orzeczenie interpretacyjne negatywne).
Spór w doktrynie i orzecznictwie dotyczy w szczególności tego, czy sądy są związane wykładnią prawa zawartą w sentencji takiego wyroku TK – to po pierwsze, i po drugie, czy negatywne orzeczenie interpretacyjne stanowi podstawę żądania wznowienia postępowania sądowego stosownie do art. 401[sup]1[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=906021C3C4F8A71B08066CD633B6506B?id=70930]kodeksu postępowania cywilnego[/link].
Nie ulega wątpliwości, że art. 188 konstytucji, który określa kompetencje TK, nie przewiduje wprost uprawnienia do wydawania tego typu orzeczeń, gdyż w przepisie tym ograniczono się do wskazania, że TK może orzekać o zgodności lub niezgodności kontrolowanego przepisu odpowiednio z: konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową albo ustawą. Zwolennicy orzeczeń interpretacyjnych wyprowadzają dopuszczalność ich wydawania z podstawowej funkcji TK, jaką jest kontrola konstytucyjności przepisów prawa. Ich zdaniem przedmiotem badania konstytucyjności nie musi być zawsze akt normatywny rozumiany dosłownie – w sensie jego jednostki redakcyjnej lub jej części – lecz może nim być także określona treść normatywna zakodowana w przepisie, w postaci normy prawnej wyprowadzonej z niego w drodze przyjętych reguł wykładni. Aby jednak dokonać oceny konstytucyjności takiej normy, TK musi ustalić najpierw jej treść w sentencji wyroku i dopiero przesądzić o tym, czy jest ona zgodna z konstytucją, czy też nie. Wyinterpretowana w ten sposób norma prawna zgodna z konstytucją pozostaje w mocy, norma niezgodna zaś podlega uchyleniu i nie może być stosowana, mimo że formalnie TK nie deroguje żadnej jednostki redakcyjnej badanego przepisu. Tą drogą osiąga się zatem stan konstytucyjności, przy jednoczesnym uratowaniu przepisu bez jego uchylania łączącego się zazwyczaj z koniecznością wszczynania żmudnego procesu legislacyjnego, co jest dodatkowym, pragmatycznym argumentem podnoszonym za dopuszczalnością ferowania negatywnych orzeczeń interpretacyjnych.