Dzień bez wokandy zaplanowano na 31 marca. Miała to być – najostrzejsza jak dotychczas – forma protestu zwracająca uwagę na sprawę sędziowskich wynagrodzeń.
Środowisko jednak od dawna było podzielone wobec tego pomysłu. Dlatego też jego skala jest ograniczona.
Masowego protestu sędziów na pewno nie będzie na Warmii i Mazurach. – Koledzy chcą dać rządowi czas do maja – twierdzi Artur Borowy, wiceprezes Sądu Rejonowego w Ostródzie. Nieobecności sędziów w pracy nie obawia się także Krzysztof Nowaczyński, wiceprezes Sądu Okręgowego w Elblągu. Protest? – Nie mam żadnych sygnałów na ten temat – twierdzi.
Wacław Bryżys, wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie, mówi, że mogą być pojedyncze przypadki wzięcia urlopów na żądanie, ale tylko w sądach rejonowych. Uważa, że ci, którzy takie urlopy wezmą, nie wyznaczyli na ten dzień żadnych wokand. – W sędziowskim proteście nie chodzi tylko o płace, ale także o presję ze strony poszczególnych rządów i ministrów sprawiedliwości. Sędziowie czują, że są manipulowani przez rządzących, a ich niezawisłe wyroki bywają kwestionowane i podważane publicznie. Rozmawiałem z wieloma młodymi sędziami, którzy szykują się do odejścia do adwokatury lub radcostwa. Tam mają lepsze zarobki i perspektywy – dodaje Bryżys.
Do protestu przyłączają się sędziowie w okręgu piotrkowskim. – W wydziale pracy i ubezpieczeń urlopy na żądanie na pewno weźmie czworo z pięciorga sędziów, a może nawet wszyscy – mówi Iwona Szybka, przewodnicząca Iustitii w Piotrkowie Trybunalskim. – Mamy także sygnały z rejonów, np. w Bełchatowie poparło akcję 13 osób.