Premier przychylny sędziom, ale oszczędny

Wszystko wskazuje na to, że sędziowie nie dostaną zapowiadanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości 25-proc. podwyżki płac

Aktualizacja: 09.05.2008 08:08 Publikacja: 09.05.2008 01:23

Rozmowy o podniesieniu sędziowskich wynagrodzeń toczą się od miesięcy na różnych szczeblach. Od środowiskowych dyskusji do rozmów z prezydentem, a wczoraj z premierem. Donald Tusk deklaruje przychylność i życzliwość dla środowiska sędziowskiego, ale twierdzi, że w budżecie nie ma pieniędzy na satysfakcjonujące ich wyższe uposażenia.

Zapowiadana przez Ministerstwo Sprawiedliwości 25-proc. podwyżka kwoty bazowej, z którą powiązane jest sędziowskie uposażenie, miałaby pochłonąć 550 mln zł. Nie wiadomo, ile z tych pieniędzy poszłoby na podwyżki dla samych sędziów, bo z ich płacą powiązane są wynagrodzenia m.in. prokuratorów i referendarzy sądowych. Zdaniem premiera pieniądze na wyższe pensje powinny się znaleźć w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości. On sam zapowiedział, że postara się, by środowisko dostało podwyżki, ale uprzedza, że będą niewielkie. Wszystko wskazuje zatem na to, że rząd nie poprze przygotowanych przez ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Problem w tym, że od kilku lat zawód sędziego staje się coraz mniej atrakcyjny finansowo. Tylko do kwietnia tego roku zrezygnowało z niego 28 sędziów sądów rejonowych, nie licząc odchodzących w stan spoczynku.

Nabór na wolne stanowiska nie jest jednak ogłaszany. Zdaniem Krajowej Rady Sądownictwa sytuacja kadrowa będzie się dalej pogarszała.

– Czarno to widzę – przekonywał wczoraj dziennikarzy po spotkaniu z premierem jej przewodniczący sędzia Stanisław Dąbrowski. Mówił też, że krach nie nastąpi z dnia na dzień, ale za rok, dwa może dojść do poważnego kryzysu w wymiarze sprawiedliwości. Jedyne wyjście jego zdaniem to nowy model dochodzenia do zawodu sędziego. Powinni go wykonywać ludzie dojrzali i z doświadczeniem zawodowym. Dlatego Stanisław Dąbrowski apelował, by do zawodu sędziego zgłaszali się adwokaci i radcowie prawni. Zastrzegał przy tym jednak, że środowisko sędziowskie chce przyjąć do siebie tylko najlepszych, a to oznacza, że nie kieruje tej oferty do osób, którym nie wyszło w innych zawodach prawniczych.

W połowie kwietnia sędziowie w tej samej sprawie spotkali się z prezydentem. Udało im się wówczas przekonać Lecha Kaczyńskiego do swojej wizji początków sędziowskiej kariery. Chcą zastąpić dzisiejszych asesorów sędziami grodzkimi (projekt jest już gotowy). Miałby to być najniższy szczebel w sędziowskiej karierze, a na wyższe awansowaliby tylko ci, którzy sprawdzili się, sądząc najprostsze sprawy. Sędziowie prosili wówczas prezydenta, by poparł ich inicjatywę (bo sama KRS nie może złożyć projektu w Sejmie).

– Sprawa nie była prosta, ponieważ prezydent miał własny pomysł na asesorów – zastrzegał sędzia Stanisław Dąbrowski, przewodniczący KRS. Lech Kaczyński chciał, by przy pierwszej nominacji powoływać sędziów na czas oznaczony, czyli na tzw. kontrakty. Propozycja wymagała jednak zmiany konstytucji. Przeciwko takiemu rozwiązaniu oponowali sędziowie. – To nie konstytucję należy zmieniać dla ustawy, lecz ustawę dostosowywać do konstytucji – argumentowali i przekonali prezydenta. Udało im się także uzyskać od niego obietnicę, że poprze ich starania o podwyższenie pensji.

Po zaplanowanym na 31 marca 2008 r. tzw. dniu bez wokandy, w którym wzięło udział zaledwie 1,5 proc. sędziów, zapowiadane są kolejne akcje protestacyjne.

– Jeśli do 15 maja rząd nie spełni naszych warunków (patrz ramka), 30 maja będzie dniem bez wokandy, i to na ogólnopolską skalę – zapowiada sędzia Waldemar Żurek ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Nie wszyscy jednak chcą czekać na to, co zrobi rząd. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, wczoraj zniecierpliwieni sędziowie rozpoczęli kolejną akcję protestacyjną. Wysyłają pocztą elektroniczną petycje do unijnych kolegów. W ten sposób chcą wzbudzić zainteresowanie swoimi problemami. Z takiej formy skorzystali już kiedyś sędziowie na Węgrzech. Unia zainteresowała się tą sprawą, a w efekcie ich rząd podjął błyskawiczną decyzję o przeprowadzeniu szerokich zmian systemowych i finansowych.

- dotrzymania obietnicy podniesienia o 25 proc. kwoty bazowej w przyszłym roku,

- dalszych prac nad zmianą zasad wynagradzania w przyszłości (oderwania ich pensji od kwoty bazowej i powiązania jej z kondycją gospodarki). Nie chcą już, by politycy co roku decydowali o podnoszeniu kwoty bazowej, a tym samym o tym, ile sędziowie mają zarabiać,

- jasnych kryteriów zawodu sędziego jako ukoronowania zawodów prawniczych,

- poparcia inicjatywy sędziego grodzkiego,

- rozwiązania problemu dzisiejszych asesorów,

- pozostawienia awansu poziomego (miał się pojawić w lipcu tego roku, a rząd już teraz chce z niego zrezygnować) do czasu obowiązywania kwoty bazowej .

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lukaszewicz@rp.pl

Rozmowy o podniesieniu sędziowskich wynagrodzeń toczą się od miesięcy na różnych szczeblach. Od środowiskowych dyskusji do rozmów z prezydentem, a wczoraj z premierem. Donald Tusk deklaruje przychylność i życzliwość dla środowiska sędziowskiego, ale twierdzi, że w budżecie nie ma pieniędzy na satysfakcjonujące ich wyższe uposażenia.

Zapowiadana przez Ministerstwo Sprawiedliwości 25-proc. podwyżka kwoty bazowej, z którą powiązane jest sędziowskie uposażenie, miałaby pochłonąć 550 mln zł. Nie wiadomo, ile z tych pieniędzy poszłoby na podwyżki dla samych sędziów, bo z ich płacą powiązane są wynagrodzenia m.in. prokuratorów i referendarzy sądowych. Zdaniem premiera pieniądze na wyższe pensje powinny się znaleźć w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości. On sam zapowiedział, że postara się, by środowisko dostało podwyżki, ale uprzedza, że będą niewielkie. Wszystko wskazuje zatem na to, że rząd nie poprze przygotowanych przez ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Problem w tym, że od kilku lat zawód sędziego staje się coraz mniej atrakcyjny finansowo. Tylko do kwietnia tego roku zrezygnowało z niego 28 sędziów sądów rejonowych, nie licząc odchodzących w stan spoczynku.

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"