„Wezwani przez prezesów weźcie ze sobą wszystkie dane dotyczące dóbr, oszczędności i kredytów" – radzi na forum jeden z sędziów. „Musiałem jechać, by uzupełnić dane na temat oprocentowania kredytu" – twierdzi drugi. Inny dodaje, że nie pamiętał szczegółów dotyczących kredytu sprzed kilku lat i będzie musiał przyjechać jeszcze raz. Chodzi o oświadczenia majątkowe sędziów, które prezesi sądów apelacyjnych właśnie sprawdzają przed wysłaniem do Krajowej Rady Sądownictwa.
– To prawda, że temat ostatnio często pojawia się na forum – przyznaje sędzia Rafał Puchalski, jego administrator. Dodaje jednak, że powodem wezwań do tajnej kancelarii jest najczęściej błąd lub niejasność. – Nigdy nie było wzoru takiego oświadczenia ani schematu, jak je wypełniać. Stąd pewnie wezwania – mówi.
Fakt, że takich wezwań w sądach apelacji warszawskiej jest sporo, potwierdza nam sędzia Barbara Trębska, rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Warszawie. – Wpływa do nas blisko 1,7 tys. oświadczeń. Mogę przyznać, że od 25 do 30 proc. wymaga uzupełnień – szacuje.
Sędzia Trębska zastrzega jednak, że prezesi nie wymagają od sędziów dokumentowania okoliczności wskazanych w oświadczeniu, nie zmieniły się też ostatnio zasady ich sprawdzania. – Zdarza się, że w składanym oświadczeniu sędzia wykaże jakiś majątek, ale nie zaznaczy, czy jest on dorobkowy czy odrębny – wylicza.
Podobnie bywa w wypadku wykazania posiadanych oszczędności albo dwóch różnych oświadczeń składanych przez jednego sędziego. – To wszystko trzeba wyjaśnić, chociaż rozumiem, że podróż do stolicy w tym celu może być dla wielu sędziów kłopotliwa – przyznaje sędzia.