Pracujemy nad nim. Powstaje projekt tzw. mapowania czynności. Ta okropna nazwa oznacza, że będziemy badać, jak wyglądają nawet najdrobniejsze czynności od chwili wpłynięcia aktu oskarżenia bądź pozwu, co i ile czasu zajmuje pracownikowi i sędziemu. To bardzo czasochłonny projekt, ale będziemy gotowi do 2012 r. Można będzie ustalić pensum, ale wcześniej czeka nas debata środowiskowa, czy trzeba je wprowadzić, idea jest bowiem kontrowersyjna. Te badania będą też miały wpływ na ustalanie budżetów sądów – te, które będą załatwiały najwięcej spraw, dostaną więcej. Będzie więc widoczny związek między liczbą załatwianych spraw a wzrostem bądź zmniejszeniem budżetu. To prezes sądu będzie jednak decydował o tym, na co wyda pieniądze – na komputery czy etaty.
Uzyskamy też jasny obraz obciążenia sędziów pracą w różnych sądach. Jest nierównomierne, co w dużej mierze wynika z wadliwej struktury sądów. Są sądy, w których czeka się na sprawy, bo nie ma co wyznaczyć na najbliższe posiedzenia.
[b]To dlaczego jeszcze istnieją?[/b]
No właśnie. Jak zaczynamy powoli restrukturyzować, to spotykamy się z niezadowoleniem. Przez wiele lat mnożyliśmy sądy, nie zważając na to, że wymierzanie sprawiedliwości obciąża głównie duże. Chcemy też zlikwidować nieuzasadnioną wielowydziałowość, by nie dochodziło do absurdalnych sytuacji. Dziś mamy sąd, w którym orzeka czterech sędziów, a wydziałów jest pięć. Na każdy przypada więc 0,8 sędziego, a każdy jest funkcyjny – przecież to absurd. Chcemy stworzyć sądy najbardziej sprawne. Z naszej oceny wynika, że to te, w których orzeka od kilkunastu do 30 sędziów. Dzielimy też duże sądy, np. w Poznaniu, Szczecinie, teraz w Lublinie. A jednocześnie musimy komasować te najmniejsze, co nie oznacza, że muszą zniknąć z danej miejscowości. Taką decyzję poprzedza pełna analiza warunków lokalnych i jeśli okazuje się, że więcej korzyści przyniesie pozostawienie sądu w danym miejscu niż jego likwidacja, to powinien powstać wydział zamiejscowy. Wtedy wszyscy w nim zatrudnieni zajmują się tylko obsługą spraw, a biurokracja jest ograniczona do minimum.
[b]A Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury? Środowisko bardzo ją krytykuje.[/b]
Mam wrażenie, że środowisko krytykuje wszystko, co proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Dajmy szansę ruszyć aplikacji, poobserwujmy poziom szkolenia, a dopiero potem krytykujmy. Szkoła ma z założenia kształcić asystentów, referendarzy i asesorów prokuratorskich. Mamy 300 miejsc na aplikacji. Dalej uczyć się już będą tylko najlepsi, myślę, że może to być jakieś 10 proc.