Najlepiej to wykazać, odwracając sytuację: przecież gdyby sędzia nie pozwolił komuś wejść na salę w trakcie rozprawy, ewidentnie naruszyłby zasadę jawności rozpraw. Zachowanie sędziego jest także przejawem „choroby łańcuchowej" (złego pojmowania zajmowania stanowiska sędziego) i spełnia przesłanki dyscyplinarnej odpowiedzialności sędziego, gdyż de facto prowadzi do ograniczenia jawności rozprawy.
Dziennikarze to nie anioły
Dziennikarze nie są oczywiście święci, a sąd czasem jakby się zabezpieczał. Pokazał to ostatni głośny proces Katarzyny W. oskarżonej o zabójstwo córeczki. Sąd ograniczył jawność – zabronił fotoreporterom robić zdjęcia podczas rozprawy i zmienił salę na mniejszą.
Formalnie oczywiście może tak postępować. Sędzia Barbara Piwnik mówiła zresztą w „Rzeczpospolitej" („Na sali rozpraw musi być porządek", 4 marca 2013 r.), że filmowanie całego przebiegu rozprawy, kamery ustawione przed stołem sędziowskim mogą wypaczyć niektóre dowody, np. zeznania świadków.
Stali bywalcy sądowi wskazują, że nieporozumienia na linii sędzia – dziennikarz wynikają w dużej mierze z tego, że zainteresowanie mediów i ich obecność na rozprawach to jeszcze dla niektórych sędziów trochę nowość. A dziennikarz to ktoś, kto przygląda się sprawie, może coś w zachowaniu sądu dostrzec niewłaściwego i opisać, skomentować. To burzy przyzwyczajenia.
Wielu adwokatów, ale także podsądnych przyznaje, że wystarczy, by na sali był choćby jeden dziennikarz, a wszyscy zaczynają zachowywać się inaczej.
– Kiedyś uczestniczyłem w rozprawie w sądzie w Nowym Jorku. Tam każdy sędzia ma swoją salę, w której zawsze prowadzi rozprawy, a miejsce dla publiczności jest spore. Dla dziennikarzy zarezerwowana jest pierwsza ławka i – uwaga! – specjalnie dla nich jest wystawiony duży ekran, na którym prezentowane są dowody – opowiada adwokat Krzysztof Czyżewski. – Każdy może wejść na rozprawę w jej trakcie i wyjść z niej w dowolnym momencie. Z drugiej strony sędzia tam cieszy się ogromnym szacunkiem i nikt nie ośmiela się naruszyć zasad, jakie on wyznacza. Poza tym nie do pomyślenia jest wchodzenie w kurtce, z telefonem komórkowym...