Ponad 50 sędziów odmówiło wyjścia na sale rozpraw. To efekty głośnej uchwały Sądu Najwyższego, która może pogrążyć polski wymiar sprawiedliwości.
SN uznał w niej, że przenosić sędziów na inne miejsce służbowe ma tylko minister sprawiedliwości. Może się więc okazać, że prawie 3 tys. sędziów zostało źle przeniesionych, a wyroki przez nich wydane są możliwe do podważenia.
Minister sprawiedliwości zwraca się więc do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego o przedstawienie tego zagadnienia do rozstrzygnięcia pełnemu składowi SN. Wystąpił też do Krajowej Rady Sądownictwa, by nie wzywała go do podpisywania decyzji o przenosinach z mocą wsteczną, ponieważ jest to niezgodne z prawem.
– To zachęta do działania, którego legalność jest wątpliwa. Dwa lata temu Trybunał Praw Człowieka Unii Europejskiej orzekł, że walidowanie aktów kadrowych dotyczących sędziów z mocą wsteczną jest niemożliwe – przypomina Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości. Zauważa, że problem dotyczy ponad 2,8 tys. sędziów przenoszonych bez ich zgody w wyniku reorganizacji sądów od 1997 r. oraz setek tysięcy wydanych przez nich orzeczeń.
– Konsekwencje prawne w wyrokach sądów karnych są znacznie dalej idące niż w sądach cywilnych. Skutki mogą dotknąć także samych sędziów powołujących się na nieważność przenosin. Skoro nie mają miejsca służbowego, nie można m.in. wypłacać im wynagrodzenia – zauważa minister Królikowski.