Tomasz Pietryga: Delegacje sędziów muszą zniknąć

Luksemburski Trybunał nie pojął istoty sędziowskich delegacji. Ani specyfiki modelu polskiej prokuratury.

Aktualizacja: 20.05.2021 19:52 Publikacja: 20.05.2021 19:08

Tomasz Pietryga: Delegacje sędziów muszą zniknąć

Foto: Fotorzepa/ Marian Zubrzycki

Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Michal Bobek rozpatrzył w czwartek pytanie prejudycjalne warszawskiego sądu w sprawie delegacji sędziowskich. Szkoda, że dość miękko potraktował uprawnienia ministra sprawiedliwości do delegowania sędziów na czas nieokreślony z jednego sądu do drugiego. Jego zastrzeżeń nie budzi sama instytucja takich delegacji, lecz tylko zakres władzy szefa resortu. Może on odwołać sędziego z delegacji w każdej chwili, bez uzasadnienia i kontroli.

Sprawa od lat budzi kontrowersje. Przepisy obowiązujące od 2002 r. tworzą bowiem niezdrowy mechanizm wiązania kariery sędziowskiej z decyzją polityka. Delegacja oznacza zazwyczaj możliwość orzekania w sądzie wyższej instancji, często przez lata. Może być więc np. formą nagrody za lojalność.

Czytaj też:

Rzecznik generalny TSUE: delegowanie sędziów w Polsce sprzeczne z prawem UE

Szkoda, że rzecznik tego nie dostrzegł i napiętnował jedynie samowolę ministra w podejmowaniu decyzji. Instytucję delegacji należy po prostu zlikwidować jako patologiczną. Bo nawet gdyby polski rząd pod presją TSUE wprowadził kontrolę decyzji ministra, to wcale nie dawałoby to gwarancji, że jego powiązania z delegowanym sędzią zostały przerwane.

Bobek skrytykował też ustrojowy model łączenia funkcji ministra i prokuratora generalnego. Wskazał na zagrożenie, jakie niesie dla delegacji sędziowskich to – jak je nazwał – „piekielne" przymierze dwóch organów, które w „normalnych warunkach powinny działać odrębnie". Chyba nie wie, że delegowanie budziło kontrowersje już w latach 2010–2015, gdy minister i prokurator działali oddzielnie. Zmiana modelu prokuratury nie jest więc antidotum na patologię. Jest nim wyłącznie likwidacja delegacji.

Wywód rzecznika generalnego wzmacnia presję Brukseli na to, by nie łączyć funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Ten model wprowadzono w Polsce w 1990 r., wbrew komunistom. Cała obecna elita prawnicza, z profesorami Andrzejem Zollem i Adamem Strzemboszem na czele, wskazywała wtedy na patologię istniejącej od czasów stalinowskich instytucji samodzielnego prokuratora generalnego. Ten, w PRL usytuowany w hierarchii władz wyżej niż sądy, w państwie demokratycznym zmieniałby klasyczny trójpodział władzy w „czwórpodział".

O tych wnioskach z przeszłości, niestety, się zapomina. A może się nawet o nich pamięta, ale krytykom naszych rozwiązań nie chodzi wcale o nie, lecz o osobę, która stoi na czele prokuratury?

Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił