Otrzymałem złoty medal Gloria Artis, tytuł [doktora] honoris causa Szkoły Filmowej oraz prestiżową Nagrodę im. Katarzyny Kobro, przyznaną przez kolegów artystów. Ostatnio, z okazji mojego jubileuszu 60-lecia, otrzymałem bardzo miły list od ministra kultury pana Bogdana Zdrojewskiego. Niestety artykuł „Rybczyński na rozdrożu” pani Moniki Małkowskiej, który ukazał się w waszej gazecie 9.02.2009, zakończył tę idyllę i sprowadził mnie na ziemię.
Po nazwaniu mnie przez autorkę artykułu „Jaśnie Oświeconym Oscarowcem” i stwierdzeniu, że „straciłem twórcze moce 16 lat temu i dotychczas ich nie odzyskałem” – zostałem oskarżony, że „łgam” oraz że „już w lecie” zapowiadałem „premierę nowego projektu zrealizowanego specjalnie dla poznańskiej Galerii Stary Browar” (miejsce wystawy opisanej w artykule).
Niniejszym oznajmiam, że nigdy nie rozmawiałem z autorką artykułu na temat tej wystawy, która ma charakter retrospektywny, oraz nie zapowiedziałem zarówno na forum prywatnym, jak i publicznym jakiejkolwiek „premiery mojego nowego projektu”. Nie byłem także obecny na „uroczystości”, na której według artykułu miałem wygłosić moje „aktualne credo” i które według autorki „trąci zarozumiałą brednią”.
Po udzieleniu mi kilku fachowych porad na temat obszarów, którymi nie powinienem się w mojej pracy zajmować (a zajmuję się nimi od prawie 40 lat), autorka artykułu stwierdziła, że „o jakimkolwiek sensie, przesłaniu – zapomnieć” oraz że „zacząłem nadrabiać teorią. Mętną i napuszoną”. Na wystawie moje prace są pokazane w kontekście kilku patentów wydanych przez US Patent Office – instytucję znaną na świecie z dosyć surowej oceny „sensu” wszelkich nowatorskich teorii. W dodatku patenty takie są przyznawane wyłącznie technologicznym urządzeniom, które muszą praktycznie pracować – a więc muszą jakiś „sens” posiadać. Jednak dla autorki artykułu, która dobrze wie, co jest „mętne”, nie ma to jakiegokolwiek znaczenia.
Nie będę ukrywał, że decydując się na powrót do Polski po ponad 30 latach emigracji, spodziewałem się prędzej czy później, że ktoś będzie się starał mi „dowalić”. Wielu moich przyjaciół żyjących w kraju i poza granicami ostrzegało mnie, że podejmuję dosyć ryzykowną decyzję. – Zobaczysz, Zbigu, że szybko w Polsce zostaniesz „zgnojony” jak wielu innych, którym udało się „coś” osiągnąć na emigracji. Powrót do Ojczyzny ma być w kraju dowodem, że na Zachodzie jesteś „skończony”... a przecież nie ma nic przyjemniejszego dla rodaków, niż dokopać takiemu, co odważył się gdzieś tam na świecie „wychylić”.