– Nie jestem politykiem! – zarzeka się Krzysztof Wodiczko. – Po prostu daję szansę ludziom, których brak dokumentów wykreśla z udziału w życiu społecznym. Ich głosy powinny dać nam do myślenia. Oni nie akceptują świata, w jakim przyszło im żyć. Mają własne wyobrażenie o rzeczywistości i podążają tropami marzeń.
Polsko -amerykański artysta (rocznik 1943, wyemigrował w 1975 roku, w 1980 otrzymał prawo stałego pobytu w Kanadzie, sześć lat później – w USA) od połowy lat 90. organizuje w różnych miejscach globu projekcje o interwencyjnym charakterze. Na fasadach gmachów, pomnikach i monumentach wyświetla wideofilmy, których bohaterami są ludzie zmarginalizowani. We wszystkich pracach Wodiczko solidaryzuje się z ofiarami wyzysku i przemocy, z mniejszościami, bezdomnymi, weteranami wojennymi. Realizacja "Goście" poświęcona została imigrantom pracującym na czarno. Są wiecznymi gośćmi – stąd tytuł – w krajach, do których udali się w poszukiwaniu zarobku lub bezpieczeństwa. Nikt nie wie, co przeżyli, nim podjęli decyzję o wyjeździe. I nikt nie jest ciekaw ich doświadczeń. A szkoda, bo warto spojrzeć na świat z ich punktu widzenia. Poczuć się zawieszonym w próżni, zdanym wyłącznie na siebie, bez socjalnego wsparcia. Wodiczko powołuje się na słowa pewnego Roma z Rzymu: "Cyganie nie mają historii – własną noszę w sobie".
[srodtytul] Spotkanie przez szybę[/srodtytul]
Przed "Gośćmi" na każdym kroku piętrzą się problemy. Bez dokumentów i zatrudnienia nie istnieją wobec prawa. Więc ci, którzy dają im zarobić na czarno, bezkarnie ich wyzyskują. A legalnym obywatelom wydają się niegodni zainteresowania. Krzysztof Wodiczko usiłuje zburzyć ten mur obojętności. Sfilmował prawie 100 osób – emigrantów i ludzi z opieki społecznej pomagających tym pierwszym odnaleźć się w obcych krajach. Przybysze opowiadają o sobie, dzielą się problemami.
– Na co dzień nikt ich nie słucha – zauważa artysta. – Uchodzą za pasożytów, darmozjadów, nawet gdy tyrają jak niewolnicy. A przecież oni emigrują, żeby pracować i godnie żyć. Wielomiesięczne, ba! wieloletnie załatwianie formalności jest dla nich stratą bezcennego czasu.