Ale kto miałby ochotę dowiedzieć się czegoś więcej o zmarłym przed pięciu laty malarzu, pójść tropami jego przyjaźni – niech odwiedzi Zapiecek.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9149,2,512838.html] Galeria[/link][/wyimek]
W tej staromiejskiej galerii miał wiele indywidualnych pokazów, a przede wszystkim – przesiedział tam mnóstwo godzin, niekiedy pojedynkując się (słownie) z drugim zakumplowanym z Zapieckiem mistrzem, Stefanem Gierowskim. W roli rozjemczyni występowała Mira Arens, szefowa galerii. Łagodziła sytuację słowem i trunkiem.
Oczywiście artystom szło o pryncypia. Obydwaj byli belframi na warszawskiej ASP i gorliwymi wyznawcami abstrakcji. Gierowski optował w stronę fizyki i metafizyki, co przekładało się na puste, wyważone kompozycje Ziemski, zainspirowany naturą i pejzażem, upierał się przy bardziej żywiołowej, organicznej wizji malarstwa.
Nawet w zakomponowane symetrycznie „chorągwiane” układy wprowadzał elementy niepokoju, dynamiki, witalności. Na gładkie płaszczyzny nanosił brutalne, chropawe warstwy farby; zderzał jadowite, gryzące się odcienie; obwodził rozedrganym konturem niby-geometryczne formy. Obrazy wydawały się agresywne, zaczepne, wręcz atakujące widza. Ten zaś nie mógł pozostać obojętny…