Akcjonizm wiedeński po raz pierwszy w Polsce

Po raz pierwszy w Polsce krakowski MOCAK pokazuje wiedeńskich akcjonistów, jedną z najważniejszych i najodważniejszych grup lat 60.

Publikacja: 07.11.2011 18:15

Otto Muehl, Ćwiczenia paramilitarne. Akcja nr 40, 1966, dokumentacja fotograficzna: Ludwig Hoffenrei

Otto Muehl, Ćwiczenia paramilitarne. Akcja nr 40, 1966, dokumentacja fotograficzna: Ludwig Hoffenreich, fotografia: Stefan Fiedler – Salon Iris, Wiedeń ©Otto Muehl

Foto: Mocak

„Akcjonizm wiedeński. Przeciwny biegun społeczeństwa" – użyty w tytule krakowskiej wystawy cytat z wypowiedzi Ottona Muehla określa postawę czterech artystów (z których jeden, to właśnie Muehl). Radykałów, zbuntowanych wobec solennego, bezmyślnego mieszczaństwa zasobnej Austrii. Czterech romantyczno-anarchistycznych zuchów. Forpoczta młodzieżowej wiosny 1968 roku.

Przede wszystkim, uczynili z własnych, często nagich ciał materię plastyczną. Tworzyli swoisty teatr, antycypowali body art i performance. Powoływali się na Freuda, odrzucali społeczne tabu i normy kulturowe. Wykreowali własne rytuały, niekiedy przywodzące na myśl barbarzyńskie orgie podszyte seksem.

Najpierw interesowano się nimi ze względu na aurę skandalu; potem stali się legendą; teraz są austriackimi bohaterami, obsypanymi narodowymi odznaczeniami, reprezentowani w najważniejszych muzeach. Zwykły los wywrotowców, spacyfikowanych przez komercję?

Nie, z wiedeńskimi akcjonistami jest inaczej. Choć od pierwszych wspólnych wystąpień upłynęło pół wieku, ich głosy brzmią nadal mocno, ostro, niepoprawnie. Co więcej, uaktualnił ich obecny kryzys i reakcje Ruchu Oburzonych.

Jadąc do Krakowa, bałam się, że stanę twarzą w twarz z historią, nijak nie przystającą do współczesności. Wielokrotnie widziałam prace i fotograficzne czy filmowe rejestracje akcji Wiedeńczyków, ale tam, na miejscu. A jak odnajdą się w polskim kontekście?

I oto – cios miedzy oczy, a raczej – w czuły punkt emocji. Herman Nitsch, Otto Muehl i Gunter Brus znów uświadomili mi, jak wiele ryzykowali. Na tle tych staruszków z Wiednia nasza dzisiejsza sztuka okazuje się mdła i przymilna, jak abstrakcja 50 lat temu.

Najsłynniejszy jest Nitsch, rocznik 1938. Na dwóch filmach, umieszczonych w wybudowanych vis a vis kabinach, oglądamy jego „Teatr Orgii Misteriów". To już lata 90. Leciwy pan z brodą, w asyście kilkorga młodych, odprawia krwawą celebrę: maluje obrazy czerwoną, gęstą mazią. Wali w płótno nasączoną czerwienią gąbką, jak w transie. Jucha kapie, ścieka, pryska na jego biały, „kapłański" kitel. Efekty tych akcji zostały zaprezentowane obok. Krew zblakła, lecz nałożona na ten naturalny podkład, wściekle czerwona farba – bynajmniej. Toteż w przestronnych salach MOCAK-a klimaty jak z horrorów. Przedsmak mamy już na dziedzińcu, bo najbardziej drapieżne kompozycje widać przez szklane ściany, jak na dłoni. Proszę jednak nie sądzić, że chodzi o sensację. Działalność Nitscha ma sens i społeczny wymiar. Ten szok jest wymierzony w zobojętnianych, podważa ich dobre samopoczucie.

— Manifestacyjna wystawa – mówi o niej dyrektor Maria Anna Potocka. – Zawsze marzyłam, żeby móc w Polsce pokazać akcjonistów wiedeńskich. Kiedy już były polityczne szanse, artyści stali się niedostępni cenowo. Teraz są tym bardziej nie na naszą kasę, ale pomogło wiedeńskie Essl Museum.

Obok prac Nitscha przyciągają uwagę fotografie i filmy uwieczniające działalność Guntera Brusa. Setki zdjęć, długie ciągi czarno-białych kadrów. Fotoreportaże, układające się w fabuły. Krok po kroku oddają przebieg wydarzeń rozgrywających się wobec publiczności – zaproszonej do galerii, a także przypadkowej, napotkanej na ulicy. Sztandarowa akcja odbyła się w 1965 roku. Brus pospacerował wiedeńskimi ulicami pokryty szczelnie białą farbą, z twarzą również zamaskowaną bielą, rozdarty (umownie) czarną krechą jak raną. Żywy posąg. Nie udało mu się dojść do Stefan Platz. Zatrzymany przez policję, trafił do paki. Zderzenie umundurowanego stróża porządku ze spisywanym przezeń klaunem–artystą na zdjęciu wygląda groteskowo. A kiedy ramię w ramię zmierzają do aresztu, efekt jest tak komiczny, jakby to było ukartowane.

Wreszcie ten trzeci, najstarszy (ur. 1925) i najbardziej kontrowersyjny, skazany na 7 lat więzienia za seks z nieletnią: Otto Muehl. Na fotach widzimy jego głowę na... talerzu. Wygląda jak ścięta, a choć to zręczny trick, mrozi krew w żyłach. Albo takie ujęcia: biały obrus, w nim – wycięcia, z nich wystają części ludzkiego ciała. Pomiędzy resztkami jedzenia i śmieciami wydają się też pozostałością po uczcie kanibalów. A ten czwarty? Rudolf Schwarzkogler nie żyje od 42 lat. Samobójstwo. Pozostały po nim ślady – zdjęcia z akcji. Oraz mit jednego z tych, którzy wywrócili do góry nogami konsumencką mentalność. Jak widać, nie na długo. Ciekawe, czy przyjdą nowi akcjoniści?

Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, wystawa czynna od 9 listopada do 29 stycznia 2012

„Akcjonizm wiedeński. Przeciwny biegun społeczeństwa" – użyty w tytule krakowskiej wystawy cytat z wypowiedzi Ottona Muehla określa postawę czterech artystów (z których jeden, to właśnie Muehl). Radykałów, zbuntowanych wobec solennego, bezmyślnego mieszczaństwa zasobnej Austrii. Czterech romantyczno-anarchistycznych zuchów. Forpoczta młodzieżowej wiosny 1968 roku.

Przede wszystkim, uczynili z własnych, często nagich ciał materię plastyczną. Tworzyli swoisty teatr, antycypowali body art i performance. Powoływali się na Freuda, odrzucali społeczne tabu i normy kulturowe. Wykreowali własne rytuały, niekiedy przywodzące na myśl barbarzyńskie orgie podszyte seksem.

Pozostało 86% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl