U mistrza z Norymbergi wstydu nie ma – każdy może oglądać elegantów-erudytów relaksujących się w miejskim basenie. Z pewnością należą do uprzywilejowanej klasy. Siedzą zanurzeni po pas i dyskutują, popijając dobre trunki, słuchając muzyki wygrywanej przez grajków. Proszę jednak nie myśleć, że przy okazji się myją! W owej epoce (i jeszcze długo potem) moczenie ciała w wodzie uważano za kurację. Nikt nie kąpał się z powodów higienicznych, lecz dla zdrowia.
W XIX w. zaczęto przebąkiwać o zdrowotnych zaletach kontaktów z wodą, o konieczności umiejętności pływania. Honoré Daumier, stały rysownik paryskich satyrycznych pisemek, tropił śmieszności w zachowaniu mieszczuchów. Seria „Kąpiący się" ukazuje rozmaite sytuacje dotyczące mokrego tematu. Moja ulubiona litografia to scena ukazująca metody nauczania pływania „na sucho" (1839–1842): starszawy, rachityczny osobnik uczy się pod okiem instruktora pływania żabką, zawieszony na linie w... powietrzu.
Goło i wesoło
Wystawa uświadamia jeszcze jeden ważny aspekt kontaktów ludzko-wodnych – powrót do natury. Trudno się kąpać w szmatach (choć bywało i tak).
Z czasem skrępowanie nagością ustępuje miejsca naturalności, spontaniczności, radości. Takie widoki obserwujemy od czasów wybuchu impresjonizmu, a nawet wcześniej. Jednak Edgar Degas, Auguste Renoir, Camille Pissarro czy Paul Cézanne (wszyscy do oglądania w Kulturforum) nie burzyli mieszczańskich przyzwyczajeń. Naguski miały prawo pojawić się nad dziewiczym jeziorkiem lub emaliowaną miednicą tak, żeby nikogo to nie raziło.
Dopiero początek XX stulecia i wtargnięcie na arenę sztuki ekspresjonistów zmienił przyzwyczajenia. Niemieccy twórcy poszukujący prawdy (od 1909 roku) i oszczędnych form postawili na autentyzm „dzikich" plemion afrykańskich i innych pozaeuropejskich kultur.
Max Pechstein zobaczył i odważnie pokazał grupę naturystów „Kąpiących się nad morzem" (1910). Ernst Ludwig Kirchner wykonał drzeworyt „Lato" (1911) w manierze przywodzącej na myśl „prymitywów" afrykańskich – rozebrane kobiety na plaży cieszą się swym ciałem, ciepłem. Dekadę później Otto Mueller ukazał scenę z grupą bezczelnie nagich kobiet wychodzących z morza (1921) – używając mocnej, „tępej" kreski. Wszystko po to, żeby utrafić w doznania ludzi na plaży, skonfrontowanych z żywiołem wodnym.