Był głównym wyrazicielem katastrofizmu w literaturze polskiej, pisarzem i przewrotnie ironicznym poetą (próbka: „Ja już bym dawno był gieroj/ No u mienia giemoroj”). Autorem groteskowo-fantastycznych dramatów („W małym dworku”, „Matka”, „Wariat i zakonnica”, „Szewcy”, „Tumor Mózgowicz”), powieści („Pożegnanie jesieni”, „Nienasycenie”), prac z dziedziny teorii sztuki, estetyki i filozofii.
Malarzem i fotografem, twórcą teorii Czystej Formy. Malował fantastyczno-symboliczne kompozycje, pejzaże i liczne portrety – w 1925 roku założył w Zakopanem Firmę Portretową. We wszystkich dziedzinach aktywności twórczej był ekscentrykiem i rewolucjonistą, ale zarazem człowiekiem ceniącym konkret.
Od czasu przeżytej w Rosji rewolucji październikowej doskonale zdawał sobie sprawę z nieuchronności procesów historycznych, czemu wielokrotnie dawał wyraz, kiedy w teorii i w praktyce artystycznej bronił istnienia poszczególnego przed koszarowością i nieuchronnym zbydlęceniem. Wystarczy sięgnąć do jego „Niemytych dusz”, aby przekonać się, jak bezkompromisowo i zdecydowanie tępił radio, widząc w nim szczególnie nieuczciwy środek manipulowania ludzką psychiką.
Jaka szkoda, że nie miał możliwości oceny telewizji. Oj, poczytalibyśmy… Przez lata katastroficzna dramaturgia Stanisława Ignacego Witkiewicza stanowiła podstawę repertuaru polskich teatrów. W niejednoznacznych w wymowie sztukach autora „Sonaty Belzebuba” roiło się od perfidnie inteligentnych, zakamuflowanych aluzji, zwrotów i spostrzeżeń, wielce użytecznych przy podszczypywaniu mało kochanej władzy.
[i]Ja już bym dawno był gieroj[/i]