Poza tym do dziś pozostaje najbardziej czczoną osobą w historii buddyzmu mongolskiego.
W wieku trzech lat potrafił czytać sutrę (święty tekst buddyjski uważany za mowę samego Buddy). Jego mistrzem był Namchajsodnom, tybetański nauczyciel. To właśnie za jego namową w 1649 roku wyjechał do Tybetu, odwiedzał klasztory i miejsca święte. Pobierał nauki między innymi u samego Dalajlamy. Potem wrócił na swoje tereny, aby „przynieść ludziom świadectwo i światło wiary“.
Dzanabadzar żył w latach 1635 – 1723, ale jego rzeźby, pisma czy modlitwy mają dla Mongołów ponadczasową wartość. Obecnie bodaj stały się jeszcze ważniejsze, jako że „cudem“ ocalały z komunistycznych czystek. W tych dziełach połączył kanony buddyjskie z narodowymi tradycjami sztuki mongolskiej.
Najsłynniejszym jego dokonaniem jest wykonana ze złota i srebra statua boga-opiekuna światła, zwana Oczirdar. Mierzy 73 cm i można ją podziwiać w świątyni klasztoru Gandan Gol Sum. Inne jego znane kreacje to pięć odlanych z brązu posągów przedstawiających pięć wcieleń świętych zalet duszy. Jednak szczególnie adorowane są statuetki bogini Tary. 21 posągów, uchodzących za ideał kobiecego piękna, z charakterystycznym łagodnym uśmiechem. Tajemniczy wyraz twarzy sprawił, że Tarę okrzyknięto mongolską Giocondą.
Wydarzeniem sezonu będzie wystawa dzieł tego buddyjskiego geniusza w Muzeum Etnograficznym. Po raz pierwszy w historii zabytki klasy zerowej opuszczą Mongolię. Powodem jest 60-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między tym krajem a Polską.