Dzieło sztuki istniejące jedynie we wspomnieniach jest znacznie cenniejsze od tego, które możemy zobaczyć w rzeczywistości. Szybciej staje się legendą. Z tego założenia wyszedł pewnie Robert Kuśmirowski, jeden z najciekawszych polskich performerów, autor instalacji, fotograf i rysownik. Po obrazach, które prezentuje w Lublinie, pozostało wspomnienie i… garstka popiołu.
Projekt MSZ, czyli Muzeum Sztuki Zdeponowanej, narodził się w Neapolu, a jego polską odsłonę możemy oglądać w lubelskiej Galerii Białej.
Sala wystawowa przypomina najbardziej szatnię zakładu pracy. Pod ścianami ustawione są metalowe szafki na ubrania. Każda z nich poświęcona innemu dziełu. Na drzwiczkach widoczna jest tabliczka z nazwiskiem artysty. W środku zaś skrawek płótna obrazu lub fragment przedmiotu, w kopercie jego zdjęcie, a w urnie popiół, który pozostał po spaleniu.
Niekonwencjonalny pomysł Kuśmirowskiego stworzenia artystycznego kolumbarium, w którym dzieła sztuki znalazłyby swój kres, wywołał sporo emocji. Artysta, odnosząc się do projektu, określa swoje działanie jako "…prowadzenie usług publicznych na rzecz sztuki, polegające na uruchomieniu kompleksowego recyklingu, w za- kresie likwidacji i komasowania sztuki, z prac niechcianych i nikomu niepotrzebnych".
Wybujałe ego wielu artystów nie pozwala im uznawać swych dzieł za niepotrzebne i niechciane, stąd trudno przypuszczać, że MSZ wywoła masowy odzew.