W obecnej kampanii kwestie reformowania sądów zeszły na dalszy plan. I dobrze, bo aż nadto mamy sporów w tym segmencie państwa i życia społecznego. W wirze walki wyborczej raczej trudno o spokojną refleksję.
W powtarzanych od dawna pomysłach na zaprowadzenie w sądach praworządności przeważała raczej myśl o pokonaniu przeciwnika, a nie znalezieniu znośnego, kompromisowego rozwiązania. Za ten niegasnący od lat spór o kształt sądów i między środowiskami sędziowskimi (starzy–nowi) nie da się obciążyć wyłącznie polityków ani usprawiedliwić go prawnymi pryncypiami, które nie zawsze są przecież oczywiste choćby dla większości.
Czytaj więcej
Sędzia Tomasz Demendecki skierował wiadomość mailową do adwokata Michała Romanowskiego, pełnomocnika m. in. Pawła Juszczyszyna i Igora Tuleyi, zwracając się z prośbą o rozważenie oddania na niego głosu w zbliżających się wyborach do Rady Doskonałości Naukowej. Adwokat uznał to za wyraz wyjątkowej bezczelności.
Mają w tym sporze udział także sędziowie.
W tym roku dużo problemów w sądach, wręcz zamieszanie i przyhamowanie rozpoznawania wielu spraw, wywołała przegłosowana 26 kwietnia br., przez czterech z siedmiu sędziów Izby Pracy SN, uchwała kwestionująca jednoosobowe sądy w sprawach cywilnych w drugiej instancji, wprowadzone na czas covidu. Można długo dyskutować, czy trzyosobowe sądy są lepsze niż jednoosobowe (i w jakich sprawach), rzecz w tym, że ta uchwała wprowadziła z dnia na dzień ogromne zamieszanie w sądach, sędziowie nie wiedzieli nawet, jak ją stosować i z ostrożności, by wyroki nie były podważane, musieli zwiększać składy sędziowskie do trzyosobowych. Tymczasem choćby zdanie odrębne trzech sędziów z owej siódemki pokazuje, że prawnicze pryncypia nie zawsze są bezdyskusyjne i bywają sprzeczne, wymagają ważenia, krótko mówiąc kompromisu, który w praktyce sądowej, w rozstrzyganiu spraw jest wręcz wskazany, a często konieczny.