Polska ma zasoby, żeby zająć strategiczne miejsce na europejskiej mapie biotechnologii

Atutem Polski są doskonale przygotowani, chętni do pracy absolwenci szkół wyższych. Potrzebna jest decyzja, czy sektor biotechnologii medycznej ma być dla kraju strategiczny – wskazują dr Konstantin Matentzoglu, członek rady nadzorczej Polpharma Biologics Group, oraz prof. dr hab. Michał Jerzy Zasada, rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Publikacja: 20.05.2025 04:04

Polska ma zasoby, żeby zająć strategiczne miejsce na europejskiej mapie biotechnologii

Foto: Adobe Stock

W Polsce powstają dokumenty strategiczne wskazujące sektor biotechnologii medycznej jako istotny dla umacniania pozycji kraju. Dlaczego, także w kontekście sytuacji międzynarodowej, jest on taki ważny?

Konstantin Matentzoglu: Jest kilka powodów. Jednym z nich jest sytuacja makroekonomiczna, zwłaszcza obecnie. Widzimy, co dzieje się w USA, a chiński silnik innowacyjności nabiera tempa. Europa już straciła zbyt wiele czasu w wielu innowacyjnych dziedzinach, a biotechnologia medyczna to obszar, w którym wciąż możemy osiągnąć sukces technologiczny. Tym, co nas ogranicza, jest europejska polityka i interesy polityczne. Polska jest cennym atutem dla Europy. Choć nasz ekosystem biotechnologiczny jest jeszcze młody, mamy dwie przewagi: zaskakująco dobry system szkolnictwa wyższego oraz silną etykę pracy – coś, co Europa Zachodnia częściowo zatraciła w ciągu ostatnich dwóch dekad. Dlatego Polska może być częścią europejskiego ekosystemu biotechnologicznego i w ciągu kilku lat stać się jednym z jego liderów.

Inna kwestia dotyczy strategicznego znaczenia samej biotechnologii medycznej. Pandemia pokazała, jak bardzo europejskie kraje są uzależnione od długich łańcuchów dostaw. Dlatego w interesie Polski jest budowanie zdolności do szybkiego reagowania i ograniczania tej zależności.

Konstantin Matentzoglu, członek rady nadzorczej Polpharma Biologics Group

Konstantin Matentzoglu, członek rady nadzorczej Polpharma Biologics Group

Foto: materiały prasowe

prof. dr hab. Michał Jerzy Zasada, rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie

prof. dr hab. Michał Jerzy Zasada, rektor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie

Foto: materiały prasowe

Michał Jerzy Zasada: W pytaniu ma pan zapewne na myśli rządowy plan rozwoju sektora biomedycznego na lata 2022–2031 przygotowany przez Agencję Badań Medycznych. Jak już zostało powiedziane, w tej dziedzinie mówimy przede wszystkim o bezpieczeństwie, o niezależności od dostaw z zewnątrz. Ja jednak spojrzę na to zagadnienie z perspektywy SGGW, gdzie mamy spore doświadczenie związane nie tylko z biomedycyną, bo traktujemy nauki przyrodnicze znacznie szerzej. Dziś rozszerzyłbym temat biomedyczny także na inne obszary naszego życia. Mówimy o biotechnologii jako takiej, ale też o jej wpływie nie tylko na zdrowie, ale również bezpieczeństwo żywnościowe, środowiskowe i inne obszary strategiczne dla Polski i regionu. Rządowy plan postrzegałbym szerzej, w kontekście biobezpieczeństwa i rozwoju opartego na biotechnologii. Dlatego powinniśmy w ten obszar inwestować.

Skoro Europa powinna mocniej wspierać sektor biotechnologii medycznej, a Polska ma szansę wziąć w tym aktywny udział, to jak w te działania może się włączyć Polpharma Biologics Group? Gdzie jest największy potencjał rozwoju firmy?

KM: Podstawą tego potencjału jest dostępność wysoko wykwalifikowanych specjalistów, ponieważ to oni są głównym czynnikiem sukcesu firmy. Nasz wzrost nadal będzie się skupiał na obszarze biomedycznym i w dalszym ciągu będzie wiązać się z rozwijaniem naszych produktów oraz oferowaniem usług dla innych innowacyjnych firm w całej Europie, a nawet w USA. Widzimy potencjał wzrostu w obecnym otoczeniu rynkowym i oceniamy go na ok. 10 proc. Dostrzegam też inny obszar wzrostu, który nieco wychodzi poza to, co obecnie robimy. Jest to konwergencja technologiczna, wykraczająca poza klasyczne leki biologiczne i wkraczająca w przestrzeń koniugatów przeciwciał i leków, łączących dawki użyteczne z przeciwciałami. Rynki te rosną średnio o ok. 20 proc. W tych działaniach widzimy więc ogromny potencjał i będziemy w nie inwestować. W ostatnich latach notowaliśmy ogromny wzrost i zdecydowanie będziemy go kontynuować. Jednak skupiamy się na bioprodukcji, biorozwoju leków biologicznych i związanych z nimi metodach leczenia.

Aby móc wykorzystać ten potencjał, potrzebne są wysoko wykwalifikowane talenty, tymczasem, jak to zostało powiedziane, sektor biotechnologii medycznej w Polsce dopiero powstaje. Jak więc radzicie sobie z pozyskaniem specjalistów?

KM: Jestem wielkim zwolennikiem bardzo dobrego, ogólnego systemu kształcenia, który jest w stanie wyposażyć ludzi w szerokie zrozumienie różnych kwestii w wielu dyscyplinach naukowych. Bo jeśli młodzi ludzie będą dobrze znać matematykę, chemię, fizykę, biologię i dziedziny powiązane, to bardzo łatwo i w bardzo krótkim czasie można ich przeszkolić w zakresie naszych specjalistycznych wymagań w obszarze biowytwarzania i biorozwoju. To jest właśnie atut Polski, ponieważ absolwenci uniwersytetów otrzymują bardzo szeroką wiedzę w porównaniu z Niemcami, Szwajcarią czy jakimkolwiek innym krajem europejskim.

Czytaj więcej

Polskie firmy są bliskie stworzenia przełomowych leków. Ale jest przeszkoda

Oczywiście, na początku musieliśmy zmierzyć się z problemem, jakim jest to, że polskie uczelnie nie kształcą ekspertów w dziedzinie samej bioprodukcji, bo taki sektor dopiero się rozwija. Okazało się jednak, że polskich absolwentów można w bardzo krótkim czasie przygotować do pracy. Dlatego wspólnie z SGGW uruchomiliśmy studia podyplomowe „Biotechnologia farmaceutyczna: rozwój i produkcja leków biopodobnych”, które mają na celu przygotowanie specjalistów do pracy w obszarze bioprodukcji i biotechnologii medycznej. To konkretna odpowiedź na potrzeby rynku i przykład, jak można skutecznie łączyć naukę z przemysłem.

Owszem, są stanowiska, na które potrzebujemy ludzi nie tylko ze specjalistyczną wiedzą, ale także z konkretnym doświadczeniem zawodowym z dojrzałych rynków. Dlatego sięgamy też po osoby z zagranicy.

Aktywnie poszukujemy polskich, doświadczonych specjalistów z branży farmaceutycznej, którzy przez lata pracowali w Europie i USA, by zachęcić ich do powrotu i dzielenia się swoją wiedzą w Polsce. To realny sposób na przyspieszenie rozwoju sektora i zwiększenie dostępności talentów.

Jak w tym kontekście zadbać o kształcenie przyszłych specjalistów?

MJZ: Po pierwsze, aby to zrobić, musimy słuchać ekspertów w tej wysoce interdyscyplinarnej dziedzinie. I to, o czym przed chwilą powiedział Konstantin, jest właśnie podstawą rozwoju biotechnologii w SGGW. Choć biotechnologia jest obecnie częścią Wydziału Biologii i Biotechnologii, to została stworzona od podstaw w oparciu o całe nasze interdyscyplinarne doświadczenie, które w pewnym momencie ujęliśmy w ramy międzywydziałowego programu studiów. Od początku zdajemy sobie sprawę, że specjaliści od biotechnologii i wszelkich nauk „bio” muszą podczas nauki otrzymać wiedzę nie tylko z zakresu biologii, lecz także fizyki, chemii, matematyki, informatyki i technologii.

Po drugie, nie przekazujemy naszym studentom jedynie teorii, ale od razu są oni bardzo mocno zaangażowani w działania praktyczne. Dodatkowo tych, którzy na dobre złapią bakcyla biotechnologii, od samego początku włączamy do prac badawczych. Wierzymy, że taki sposób nauki, połączony z praktyką, jest bardzo ważny. Być może są uczelnie lepsze od nas, ale zdecydowanie widzimy, jak wysoko nasi absolwenci są cenieni na rynku pracy nie tylko dlatego, że są dobrze wykształceni, lecz także dlatego, że znają stronę praktyczną, którą poznają w środowisku ukierunkowanym na badania i rozwój, którym także przyświeca idea zostania laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie biotechnologii.

Czytaj więcej

Katalin Karikó - kobieta, bez której nie byłoby szczepionki na Covid

Jak na SGGW wygląda zainteresowanie kierunkami studiów związanymi z biotechnologią?

MJZ: Statystyki dotyczące rekrutacji na biotechnologię bardzo mnie cieszą. Co ciekawe, w tych danych, a także w tym, co potem mówią studenci, wyraźnie widzimy, że biotechnologia dla naszych kandydatów nie jest drugim wyborem. Liczby pokazują, że wypracowaliśmy sobie już tak mocną markę w tej dyscyplinie, że jest ona traktowana przez naszych kandydatów jako oczywisty pierwszy wybór.

Nadal bardzo mocno pracujemy nad tym, by pokazać, że mimo iż formalnie często jesteśmy postrzegani jako uniwersytet rolniczy, to zakres naszego działania obejmuje nie rolnictwo, a nauki przyrodnicze – wszystko, co jest związane z naturą lub biologią i co jest związane z naukami przyrodniczymi, czy też, patrząc z perspektywy państw Zachodu i Północy, naukami biomedycznymi. Co roku mamy bardzo wielu kandydatów – po pięciu, siedmiu na jedno miejsce na studiach inżynierskich – i bardzo ostrą selekcję.

Jednocześnie jest dla nas bardzo ważne, aby pozwolić studentom na kreatywność, na poznawanie swoich granic i ich przekraczanie. We wszystkich naszych działaniach edukacyjnych staramy się podchodzić do nauki i studentów indywidualnie. Chcemy dotrzeć do każdego, wiedzieć, co myśli, czym jest zainteresowany. To jest wyzwanie i wymaga znacznie większego wysiłku z naszej strony, ale jest o wiele bardziej satysfakcjonujące. Więc nauka działa w obie strony. My także uczymy się jako wykładowcy i staramy się przy tym nie „zepsuć” otwartości i kreatywności naszych studentów.

Czytaj więcej

Rząd obsypie start-upy pieniędzmi. Chce przełomowych innowacji

A jak to wygląda od strony rynku, biznesu? Jakich specjalistów potrzebuje i szuka dziś Polpharma Biologics Group?

KM: Jednym z fundamentów naszego działania jest współpraca z uczelniami takimi jak SGGW, a także z Międzyuczelnianym Wydziałem Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Potrzebujemy ludzi ultrawyspecjalizowanych, potrafiących pracować w sterylnym środowisku bioprodukcji i obsługiwać wysoce skomplikowany sprzęt. Jak również osób pracujących w obszarze bioanalityki, z korzystaniem z najnowocześniejszych technologii. Ale, jak wspomniałem, nie oczekujemy, że uniwersytety przekażą taką wiedzę absolwentom. Liczymy na to, że wypracują u nich bezproblemowe poruszanie się po wielu dyscyplinach. Oczywiście skupiamy się na opracowywaniu leków biotechnologicznych. Ale aby to zrobić, zbieramy i analizujemy gigantyczne ilości danych. Tak więc potrzebujemy osób, które potrafią połączyć kropki.

W Polsce powstają dokumenty strategiczne wskazujące sektor biotechnologii medycznej jako istotny dla umacniania pozycji kraju. Dlaczego, także w kontekście sytuacji międzynarodowej, jest on taki ważny?

Konstantin Matentzoglu: Jest kilka powodów. Jednym z nich jest sytuacja makroekonomiczna, zwłaszcza obecnie. Widzimy, co dzieje się w USA, a chiński silnik innowacyjności nabiera tempa. Europa już straciła zbyt wiele czasu w wielu innowacyjnych dziedzinach, a biotechnologia medyczna to obszar, w którym wciąż możemy osiągnąć sukces technologiczny. Tym, co nas ogranicza, jest europejska polityka i interesy polityczne. Polska jest cennym atutem dla Europy. Choć nasz ekosystem biotechnologiczny jest jeszcze młody, mamy dwie przewagi: zaskakująco dobry system szkolnictwa wyższego oraz silną etykę pracy – coś, co Europa Zachodnia częściowo zatraciła w ciągu ostatnich dwóch dekad. Dlatego Polska może być częścią europejskiego ekosystemu biotechnologicznego i w ciągu kilku lat stać się jednym z jego liderów.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek zdrowia
Zawód psychoterapeuty zostanie uregulowany? Większość popiera ścieżkę ustawową
Rynek zdrowia
Wszyscy uczestnicy systemu są skazani na rozwój
Rynek zdrowia
Ankieta satysfakcji pacjenta. Na co zwracają uwagę Polacy po wyjściu ze szpitala?
Rynek zdrowia
Co dalej z Apteką dla Aptekarza 2.0? Szef GIF: „Beneficjentem zmian powinien być pacjent”
Rynek zdrowia
Synergia pilnie potrzebna pacjentom