Zarobki, a zwłaszcza odprawy prezesów, którzy odchodzą z banków, działają na wyobraźnię osób, którym marzy się kariera w finansach. Najwyżsi rangą menedżerowie otrzymują bowiem wielomilionowe odprawy. Z ostatniego raportu rocznego BRE Banku wynika, że odchodzący z tej placówki Mariusz Grendowicz otrzymał 4,52 mln zł odprawy.
W 2009 roku Jan Krzysztof Bielecki, żegnający się z Pekao zainkasował 7,3 mln zł. Trzy lata wcześniej Małgorzata Kroker-Jachiewicz odchodząc ze stanowiska prezesa Kredyt Banku otrzymała 6 mln odprawy.
Pieniądze za sekrety
Wysokie odprawy dla prezesów usprawiedliwia prof. Krzysztof Opolski z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Jednak pod paroma warunkami.
— Jeśli ktoś przepracował w banku, czy każdej innej firmie kilka tygodni i otrzymuje ogromne sumy, to jest to po prostu niemoralne. Również wtedy, gdy spółka uzyskuje fatalne wyniki finansowe, a prezesi płacą sobie wysokie nagrody czy wypłacają niebotyczne odprawy. Ale poza tym taka sytuacja jest uzasadniona – mówi Krzysztof Opolski.
Podkreśla przy tym, że wyniki finansowe to tylko jeden z czynników wpływających na wynagrodzenia kadry menedżerskiej. A wysokie odprawy płaci się za coś innego. — Przede wszystkim za zachowanie sekretów korporacji, dochowania jej tajemnic i nie podejmowania pracy u konkurencji przez dłuższy czas — mówi. — Każda firma ma swoje sposoby na pozyskiwanie klientów, swoje plany biznesowe, przepływy finansowe. Firmy konsultingowe czy konkurencja chętnie wykorzystałyby taką wiedzę, bo można na niej zarobić ogromne sumy – dodaje.