Rząd spieszy się z podniesieniem składki rentowej. Wczoraj przyjął projekt ustawy w tej sprawie – ma wzrosnąć od lutego. Premier Tusk zapowiedział po posiedzeniu rządu, że trafi do Sejmu jeszcze w piątek.
Przedsiębiorcy będą więc musieli w 2012 roku znaleźć dodatkowo prawie 5 mld zł na wyższe wpłaty do ZUS. Wielu z nich przyznaje, że efektem będzie zmniejszenie lub zamrożenie planowanych podwyżek płac. Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan, spodziewa się, że stanie się tak w firmach, gdzie nie ma jeszcze wynegocjowanego wzrostu pensji. – Podnosimy płace o 4 – 5 proc. rocznie. Jeśli składka rentowa wzrośnie o 2 pkt proc., to wynagrodzenia o tyle mniej – mówi prof. Janusz Filipiak, szef firmy informatycznej Comarch zatrudniającej ponad 3,5 tys. osób.
Wyższe koszty pracy spowodują także pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Firmy ostrożniej niż dotąd będą zatrudniały nowych pracowników. Obecnie pracuje rekordowa liczba prawie 16,3 mln Polaków. Można się spodziewać, że miejsc pracy przybywać będzie wolniej. Nie ma też większych szans na spadek bezrobocia, co zresztą przyznaje w projekcie ustawy budżetowej sam rząd. Na koniec 2012 r. ma wynieść 12,3 proc.
Większe obciążenia spowodują także niechęć pracodawców do stałych etatów. Tadeusz Krzysztof Borkowski, szef łódzkiej loży BCC, tłumaczy: – Podniesienie kosztów pracy, a tym jest podwyższenie składki, chłodzi chęć zatrudniania na etat. Spodziewa się, że w przyszłym roku firmy, jeśli będą przyjmowały, to raczej z agencji pracy tymczasowej albo na umowy-zlecenia. Pracodawcy mogą też, chcąc obniżać koszty, wymagać od swoich podwładnych, aby przechodzili na tzw. samozatrudnienie.
Rząd przesądził, że firmy zapłacą składkę rentową wyższą o 2 pkt proc. Budżet ma na tym zyskać łącznie 7 mld zł. Te pieniądze zasypią dziurę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Prywatne firmy zapłacą prawie 5 mld zł, resztę dołożą samorządy i administracja rządowa.