Pisze o tym w najnowszym „Uważam Rze" Marek Magierowski. Przypomina, że w nadchodzącym roku szkolnym czeka nas kolejna reforma, która w założeniu powinna lepiej przygotować nastolatków do dzikiej konkurencji na rynku pracy i pomóc im w wyborze drogi kariery. W rzeczywistości ma ich zmusić do podjęcia decyzji w sprawie swojej zawodowej przyszłości już w wieku 16 lat.
Czy bycie „ekspertem" jest najlepszym sposobem na bezbolesne wejście na rynek pracy i spełnienie życiowych ambicji? Wysoki poziom bezrobocia wśród ludzi młodych skłania do negatywnej odpowiedzi na to pytanie.
Ofensywa ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który chce zliberalizować – na początek – blisko 50 zawodów regulowanych, powinna być finałem procesu ułatwiania życia młodym Polakom, a nie jego początkiem. Sama deregulacja niewiele da, jeśli dzisiejsi uczniowie i studenci zostaną wychowani jako „biorcy", którzy najpierw nauczą się obsługi komputera i podstaw angielskiego, by później zagnieździć się – jako „fachowcy" – w jakiejś dużej korporacji. Ich celem stanie się przetrwanie na etacie i zachowanie wysokiego wynagrodzenia, co samo w sobie jest już często ukoronowaniem ich kariery zawodowej.