Według danych Głównego Urzędu Statystycznego przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wyniosło w 2012 roku 3521 złotych. W całym 2012 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto, w porównaniu do 2011 roku, wzrosło zatem o 3,5 proc. Był to jednak najmniejszy wzrost od siedmiu lat i prawie trzykrotnie niższy od odnotowanego w 2008 roku. Był to bardziej efekt nagłego spadku inflacji niż nominalnego wzrostu płac, albowiem nieprzerwanie od pięciu lat wynagrodzenia nie rosną tak szybko jak PKB. Efektem tego są widoczne w statystykach rokroczne wzrosty wynagrodzenia, które jednak nie są odczuwalne w kieszeni przeciętnego Polaka.
Według danych NBP, presja płacowa jest nadal niska. Odnotowuje ją tylko 6 na 100 firm. W większości wypadków maksymalnie do 5 proc. Oznacza to, iż presja płacowa jest nadal niewielka, co można potraktować jako potwierdzenie tezy, iż ewentualne symptomy końca kryzysu nie są jeszcze odczuwalne na rynku pracy.
Tradycyjnie najwyższe wynagrodzenia notuje się w województwie mazowieckim. Przeciętna pensja jest aż o 21,5 proc. wyższa niż średnia krajowa. Najniższe wynagrodzenia odnotowano w woj. warmińsko-mazurskim (o 13,6 proc. mniejsze niż średnia w kraju), podkarpackim (o 13,4 proc.), lubuskim (o 13,2 proc.) i kujawsko-pomorskim (o 13,1 proc.).
Powyższa klasyfikacja wygląda nieco inaczej jeżeli nie uwzględnimy miast wojewódzkich. Wówczas pozycję lidera zajmuje pomorskie (3,9 tys.), a tuż za nim plasuje się mazowieckie, dolnośląskie i wielkopolskie.
Co ciekawe, rośnie wydajność pracy. Z danych OECD wynika, że w Polsce wynosi ona 66,7 proc. średniej UE. Tymczasem płace w Polsce są ponad trzykrotnie niższe niż przeciętna w całej Wspólnocie.