545 tysięcy osób pod koniec września przyznało, że choć nie mają pracy, to przestali już szukać. Tak wynika z najnowszych danych GUS, z badania aktywności ekonomicznej BAEL. Jeszcze na początku roku takich osób było 482 tysiące, a potem z kwartału na kwartał ich przybywało. We wrześniu było ich prawie o 16 proc. więcej niż rok temu (o 74 tys. osób) i o niespełna 1,5 proc. więcej niż kwartał temu ( o ok. 7 tys. ludzi). Z ankiet BAEL wynika, iż nie starają się o nawet o zajęcie w szarej strefie. Są przekonani, że nie znajdą żadnej pracy, a opinie ta uzasadniają tym, że wyczerpali już wszystkie możliwości. Tę grupę GUS określa jako „zniechęconych bezskutecznością poszukiwania pracy", nie wlicza ich do bezrobocia liczonego według metody BAEL, (czyli tam, gdzie jako bezrobotnych nie uwzględnia się osób pracujących na czarno oraz tych, którzy nie szukają pracy). Grupa zniechęconych zaczęła wyraźnie rosnąć w drugiej połowie zeszłego roku, w marcu była prawie tak duża, jak siedem lat temu.
- Im trudniejsza sytuacja na rynku pracy tym ta grupa jest większa - przyznaje prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. – Gdy wydłuża się czas poszukiwania pracy, a teraz przeciętnie jest to prawie już rok, to coraz więcej osób traci nadzieję na pracę – dodaje prof. Kryńska. Z danych GUS wynika, że przeciętnie pracy szukamy 11,9 miesiąca ale w przypadku 50 + mogą być to nawet trzy lata).
Najprawdopodobniej najwięcej jest wśród nich osób z niskim wykształceniem, starszych, które skończyły 50 lat i najmłodszych – ich sytuacja na rynku pracy jest najtrudniejsza.
Wiele z biernych - zniechęconych ma za sobą kilkakrotne rejestrowanie się w urzędach pracy. A ponieważ po szkoleniu, stażu, czy sezonowym zajęciu wracali do bezrobocia, to nie tylko przestali szukać pracy, ale także nie rejestrują się w urzędach pracy, bo uważają, ze nie ma to sensu.
Krzysztof Inglot z Work Service SA zwraca uwagę na to, iż wskaźnik dotyczący zniechęcenia bezskutecznością poszukiwania pracy przez trzy ostatnie lata wzrósł aż o ponad 45 proc. Według niego rzesza osób trwale wykluczonych z rynku pracy rośnie, bo mamy problem z przeszkoleniem i przekwalifikowaniem osób trwale bezrobotnych, co prowadzi do ich awersji do szukania pracy oraz apatii. Zdaniem specjalisty rozwiązaniem tej sytuacji są modele aktywności zawodowej, w których bezrobotni byliby uczeni konkretnego zawodu.