Do ponad 300 tysięcy wzrosła w tym roku w Polsce liczba freelancerów, czyli niezależnych profesjonalistów świadczących zdalnie usługi dla biznesu. Jest ich teraz o 12 proc. więcej niż pod koniec 2021 r. – szacuje platforma internetowa Useme, która specjalizuje się w obsłudze wolnych strzelców i ich klientów. Według jej raportu „Freelancing w Polsce”, który „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, ten model pracy jest najbardziej popularny wśród specjalistów z pokolenia Y, czyli milenialsów.
Zdalni specjaliści
To milenialsi, w wieku 26–35 lat, stanowili niemal połowę uczestników badania Useme, które objęło ponad 1,1 tys. polskich freelancerów. Milenialsi dominowali też wśród prawie 11 proc. wolnych strzelców, którzy w ciągu ostatniego roku zrezygnowali z etatu na rzecz zleceń i kontraktów.
– Osoby z pokolenia Y, jak też przedstawiciele jeszcze młodszego pokolenia Z bardzo cenią elastyczność pracy. Dlatego też wiele młodych ludzi wchodzi na rynek freelancingu, nie mając wcześniejszego doświadczenia z pracy na etacie – twierdzi Przemysław Głośny, prezes Useme. Wolnym strzelcom sprzyjają też zmiany wywołane przez pandemię, w tym zmiana nastawienia firm. Wiele z nich przekonało się, że praca zdalna nie jest przeszkodą w zatrudnianiu specjalistów.
Stąd też wśród wolnych strzelców rośnie liczba mieszkańców mniejszych miast i wsi, którzy stanowili już ponad 30 proc. uczestników badania Useme. Odsetek freelancerów z dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców) spadł do 37,4 proc., czyli o prawie 2 pkt proc. – Freelancing demokratyzuje się i przestaje być domeną największych miast, a wpływ na to ma większa popularność pracy zdalnej w ogóle – ocenia Głośny.