Po dziesięcioleciach spadku aktywności związków zawodowych pandemia przyniosła odwrócenie trendu. Pracownicy, z jednej strony, domagali się lepszych praw i poprawy traktowania w czasie lockdownów, a z drugiej pracodawcy znaleźli się w sytuacji niedoboru siły roboczej. Niedobory pracowników zmusiły pracodawców do poważniejszego traktowania postulatów pracowników, co dało wiatr w żagle związkowcom.
Październik w USA zaczyna przebiegać pod znakiem strajków i #striketober (w wolnym tłumaczeniu strajkdziernik od połączenia słów strajk i październik). W czwartek 14 października 10 tysięcy pracowników producenta sprzętu rolniczego John Deere ogłosiło strajk domagając się lepszych płac i warunków pracy. To, na razie, największa akcja strajkowa z październikowych. Poparcie dla strajków wyraziła kongresmenka Alexandria Ocasio Cortez, która użyła hasztagu #striketober, który z miejsca stał się wiralem. Czym zwana popularnie akronimem AOC polityczka nie omieszkała się pochwalić.
Wcześniej w październiku strajkowano w Massachusetts (700 pielęgniarek) i w Nowym Jorku (2 tys. pracowników szpitali). Od stanowisk pracy odeszli też pracownicy fabryk Kellogg. Na skraju strajku są też wykładowcy w Kalifornii, a na poniedziałek swoją akcję zapowiadają pracownicy ekip telewizyjnych i filmowych, co może być dużą akcją, bo w przemyśle rozrywkowym strajk rozważa 60 tys. ludzi. Strajkować chce też 24 tys. pielęgniarek i pielęgniarzy w Kalifornii i Oregonie.
Wszystkie akcje strajkowe łączą podobne postulaty – poprawy sytuacji ekonomicznej pracowników oraz poprawy ich warunków pracy. Pracownicy John Deere domagają się zmiany nowych warunków umów, bo zmiany zaproponowane przez firmę osłabiają ich zdaniem prawa emerytalne i niewystarczająco podnoszą płace. Personel pielęgniarski z prywatnego koncernu szpitalnego Kaiser Permanente z Kalifornii i Orgeonu domagają się dłuższych przerw i 4 proc podwyżki.