Ponad 35-letni mieszkaniec wsi albo niezbyt dużego miasta w centralnej Polsce, ze średnim lub zawodowym wykształceniem i z pracą, w której zarabia co najmniej 3 tys. zł netto – taki profil potencjalnego migranta zarobkowego wskazuje najnowsza, wrześniowa edycja raportu migracyjnego agencji zatrudnienia Work Sevice. Jak z niego wynika, grupa Polaków rozważających wyjazd na zagraniczne saksy wynosi teraz niespełna 9 proc., najmniej w czteroletniej historii badania. Jeszcze jesienią zeszłego roku do wyjazdu zarobkowego na Zachód przymierzało się prawie 14 proc. Polaków.

Pomaga koniunktura
Maciej Witucki, prezes Work Service, jest przekonany, że malejący odsetek amatorów saksów to efekt dobrej koniunktury na krajowym rynku pracy i rosnących wynagrodzeń. Wprawdzie nadal głównym argumentem skłaniającym nas do migracji zarobkowych są wyższe zarobki za granicą, ale teraz wskazuje je 68 proc. badanych, wobec 82 proc. jesienią ubiegłego roku.
Wyraźnie zmalała też (z 24 do 10 proc.) grupa Polaków, których do wyjazdu motywuje brak odpowiedniej pracy w kraju. Za to niemal czterech na dziesięciu badanych twierdzi, że przed migracją powstrzymuje ich atrakcyjna praca w Polsce.
– Coraz lepsze warunki zatrudnienia już nie tylko wpływają na spadek zainteresowania wyjazdami zarobkowymi, ale również przekładają się na wzrost odsetka Polaków, którzy odrzucają plany migracyjne. Obecnie jest to ponad 90 proc. badanych – twierdzi Maciej Witucki, prezes Work Service. – Wprawdzie przy prostych pracach można zarobić na Zachodzie 3–4 razy więcej niż w kraju, ale w przypadku dobrze opłacanych fachowców albo specjalistów różnica w zarobkach jest o połowę mniejsza.