W 2005 roku tylko niespełna 20 proc. pracodawców, rok później 56 proc., a w tym roku już niemal siedem na dziesięć firm przyznaje, że zainwestowało we własnych rekruterów- wynika z badań Światowego Stowarzyszenia Executive Search (AESC), które zrzesza czołowych łowców menedżerskich głów.
Co prawda nie zawsze firmy mają oddzielne działy rekrutacji (niekiedy ich rolę pełnią pojedynczy specjaliści w dziale HR) , ale z roku na rok poszerzają swoją działalność konkurując z profesjonalnymi headhunterami.
Łowią bowiem już nie tylko absolwentów uczelni i szeregowych pracowników, ale coraz częściej specjalistów i menedżerów, zwłaszcza tych niższego i średniego szczebla.
Eksperci AESC przyznają, że sprzyjają temu nowe technologie, a zwłaszcza popularność profesjonalnych serwisów społecznościowych takich jak LikedIn i TheLadders, czy polski GoldenLine. Nie dość, że mają one rosnącą bazę potencjalnych kandydatów, to jeszcze oferują swym korporacyjnym klientom zaawansowane wyszukiwarki filtrujące dane.
Co prawda w Polsce o swą obecność zabiegają tam głównie specjaliści (- Nie widzę potrzeby lansowania się w Internecie. Headhunterzy wiedzą jak mnie znaleźć- mówił mi tego lata z nutą wyższości w głosie dyrektor z branży FMCG.), ale przybywa też profili menedżerów , szczególnie tych z dłuższą przerwą w pracy.