- Większa podwyżka byłaby szkodliwa dla gospodarki – uważa Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan. Przypomina, że obowiązkowa podwyżka wynika z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Zgodnie z nią najniższa pensja musi być podwyższona o prognozowaną inflację oraz 2/3 wzrostu PKB. Dodatkowo przy ustalaniu minimalnego wynagrodzenia uwzględnia się także różnicę między prognozowaną a rzeczywistą inflacją w poprzednim roku.

Mordasewicz dodaje, że jeśli płaca minimalna wzroście o 6,6 proc., to będzie to wyższa podwyżka niż w przypadku płacy przeciętnej: - Będzie stanowiła większy niż dotąd procent płacy przeciętnej – ekonomista dodaje, że większa podwyżka, wyprzedzająca dynamikę produktywności pogorszyłby konkurencyjność polskich firm i zniechęcała do zwiększania zatrudnienia.

- Jeżeli chcemy zwiększyć dochody osób o najniższych kwalifikacjach, a jednocześnie nie chcemy zniechęcić pracodawców do ich zatrudniania, powinniśmy zmniejszyć obciążenie najniższych wynagrodzeń podatkami i składkami na ubezpieczenie społeczne. Koszt pracownika pozostanie na dotychczasowym poziomie, a jego dochód netto wzrośnie – tłumaczy Mordasewicz

Podwyżka minimalnego wynagrodzenia wynika zgodnie z przepisami z prognozowanej inflacji oraz wzrostu PKB. Ustawa o płacy minimalnej nakazuje podnosić wysokość minimalnego wynagrodzenia o prognozę inflacyjną oraz 2/3 wskaźnika wzrostu PKB, z uwzględnieniem różnic w ubiegłorocznej prognozie i inflacji rzeczywistej oraz stosunku wynagrodzenia minimalnego do przeciętnego. W związku z tym, już teraz wiadomo, że płaca minimalna w 2013 roku nie będzie niższa niż 1599 złotych. O ostatecznej wysokości wynagrodzenia minimalnego dowiemy się do 15 września.