- Embargo przyjmowane jest bardzo emocjonalnie prze rolników. Przejmują się nim bardziej niż wskazywałby na to jego rzeczywisty wpływ na gospodarkę – mówi Bartosz Urbaniak, dyrektor zarządzający ds. agrobiznesu i MSP w Banku BGŻ, który w czwartek przedstawił wyniki badań Agribus 2014. Przygotowała go na jego zlecenie firma Martin&Jacob.
Jak zaznacza Bartosz Urbaniak, przed wprowadzeniem embarga przez Rosję na część produktów spożywczych z UE w sierpniu 2014 r., na ten kraj przypadało tylko 6 proc. eksportu rolno-spożywczego z Polski. Dłużej skutki zakazu odczuwają producenci wieprzowiny. Rosja i Białoruś nie kupuje unijnego mięsa już od roku, po tym jak na Litwie i w Polsce wystąpiły przypadki afrykańskiego pomoru świń. Z powodu tej choroby naszej wieprzowiny nie kupują też kraje Dalekiego Wschodu.
Odsetek martwiących się skutkami embarga jest większy wśród najbogatszych rolników (ich miesięczny dochód przekracza 10 tys. zł). Wynosi 90 proc. W tej grupie 80 proc. producentów deklaruje, że embargo wpływa negatywnie na sytuację gospodarczą (średnia dla całości branży to 59 proc.). Natomiast 83 proc. podaje, że zakaz wpływa na ich decyzje finansowe (średnia 65 proc.).
Przyszłość niepewna, ale...
Niemal 100 proc. najbogatszych rolników twierdzi, że państwo polskie powinno interweniować w związku z embargiem (przeciętny wynik to 89 proc.)
Skutki związane z zakazem eksportu na Wschód są jednym z powodów dużej niepewności rolników o przyszłość. 60 proc. badanych deklaruje, że trudno im określić, jak będzie wyglądała ich sytuacja za rok. Nadal jednak 26 proc. z nich pozytywnie ocenia swoje perspektywy. Niezadowolonych jest tylko 8 proc.